czwartek, 26 września 2013

Rozdział 7

Przed lekcją Gregoria
Leon
-Leon! LEON! LEON!!! Ogarnij się człowieku- Maxi i Andres darli się do mnie, trochę się zagapiłem na Violettę
-Co?
-Ogar! Rozumiemy, że się zakochałeś, ale jak się nie zaczniesz rozgrzewać to zaraz tu przylezie Gregorio i zacznie trajkotać! Hej! Jażysz co do ciebie mówią?-spytał Broduey
-Tak, jasne sory. Zagapiłem się.
-No nie zauważyliśmy!-powiedzieli z ironią
Wszyscy zaczeli się rozgrzewać, a do sali wpadł Thomas.
-Jak mogłaś????-darł się do Violi
-Thomas! Uspokuj się i co ja ci niby zrobiłam?
No tego to nie wytrzymałem, Violetta ma mu się jeszcze z czegoś tłumaczyć?! Chyba sobie palant śni!
-CZEGO OD NIEJ CHCESZ?-spytałem bardzo nieprzyjemnie, a ten nie odpowiada
-No co strach cię obleciał? Słucham, CZEGO OD NIEJ CHCESZ?-teraz to się nie chce odzywać bohater z bożej łaski
-Nie obleciał mnie strach! ODWAL SIĘ OD VIOLETTY!
-Bo co mi zrobisz????-no i wtedy poczułem,że mu zaraz w mordę przywalę
-Nie chcesz wiedzieć?-odpowiedź godna przedszkolaka
-Serio?? A wyobraź sobie, że chcę!-już zbliżyłem się do niego z pięściami, ale oczywiście Braco odciągnoł mnie a Fran tego debila.
Kumple mnie odciągneli na bok.
-Powaliło?-spytał Broduey
-Nie! Ty słyszałeś co on do Violki gadał?-Broduey nie będzie mi prawił kazań
-Ogarnij się! Jakbyś mu dał prawego sierpowego, to na 100% by leżał w szpitalu. A wiesz, że jakby siedział tam więcej niż 7 dni to miałbyś sprawę sądową?-spytał Napo
-Dobra dzięki chłopaki. Idę do Violi.
Podszedłem do smutnej Violetty.
-Co się stało? To przez tego padalca jesteś smutna?-po moich słowach trochę się rozpromieniła
-Nie, nie o niego chodzi. Myślisz, że kiedyś da nam spokój?-spytała niezbyt szczęśliwym głosem
-Jestem tego pewny! A gdyby nie Braco i Fran to może odwaliłby się dzisiaj!
-Właśnie, dziękuje, że mnie obroniłeś.
-Nie ma za co. Zawsze będę cię bronił.
-Obiecujesz?-spytała uśmiechając się
-Obiecuje.-po tych słowach ją przytuliłem
Po zajęciach
-Hej gołąbeczki, idziecie z nami do Resto?-krzykęła Cami
-Moment!-odkrzykęła Violetta
-Chcesz iść?-spytałem
-A ty?-spytała
-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie!-mrugnąłem do niej
-No więc chciałabym iść, ale jeśli ty nie, to nie pójdę.-powiedziała zakłopotana, a ja się szeroko uśmiechnąłem
-Cami! Idziemy z wami!-wrzasnąłem do Camilli
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Błagam skomentujcie, bo wiem, że kilka osób czyta bloga

2 komentarze:

  1. Super rozdział.
    Dziękuje za zaproszenie na bloga.
    Masz niesamowity talent i prosze nie zmarnuj go.
    Jezu ale leonettka słodka.
    Czekam na next i zapraszam do mnie.
    Pozdrawiam
    MT Stoessel

    OdpowiedzUsuń