czwartek, 25 września 2014

Rozdział 60

CZYTAJ CAŁE!

Fran
-Federico?-zapytałam
-Tak, Federico.-odpowiedział, podając mi rękę, żebym wstała
-Co ty tu robisz?-zapytaliśmy jednocześnie
-Chodzę, zbieram myśli.-powiedział pierwszy, a po chwili dodał:
-A ty?-sama nie wiedziałam co mu odpowiedzieć
-Wiesz... Mam problem...-zaczęłam i urwałam
-Chętnie posłucham, ale może usiądźmy gdzieś.-zaproponował
-Eee... No dobrze... To chodźmy...-trochę się zdziwiłam, kiedy dotarliśmy do ławki, usiedliśmy, a ja nadal milczałam
-No śmiało, opowiedz co się stało.-oznajmił, zachęcając mnie do wypowiedzi
-Nie wiem od czego zacząć...-zmieszałam się
-Najlepiej od początku.-uśmiechnął się
-Dobra, nawet nie wiesz jak jest mi ciężko. MarcocałowałsięzAną.-powiedziałam szybko, na jednym wdechu
-Chyba nie zrozumiałem, możesz ciut wolniej?-zapytał, a ja wzięłam głęboki wdech i powtórzyłam:
-M a r c o, P O C A Ł O W A Ł Anę.-poczułam jak łzy kapią z moich oczu
-Nie płacz, na pewno wszystko się wyjaśni,-powiedział i lekko przytulił mnie do siebie, ale ja nadal nie przestawałam szlochać. Moje serce było zranione, bardzo zranione.
-Fede.-powiedziałam pociągając nosem, on tylko na mnie spojrzał
-Powiedz o czym tak myślałeś?-spytałam przez łzy
-O wyjeździe.-odparł całkowicie spokojnie
-O jakim wyjeździe?-wykrzyczałam oniemiała
-Spokojnie, tylko spokojnie. Muszę wyjechać.-nie wierzę! Przytuliłam się jeszcze mocniej
-A.. a dokąd jedziesz?-dopytywałam roztrzęsiona
-Do Włoch.-odparł, gładząc moje włosy
-Do Włoch?-powtórzyłam, a on tylko pokiwał twierdząco głową
-Na jak długo?
-Może na miesiąc, a może już na zawsze.-uznał z powagą
-Ale dlaczego????-wypaliłam bez zastanowienia
-Muszę się ogarnąć, zacząć wszystko od nowa.-odpowiedział, a widząc moją minę dodał:
-Wylatuję za dwa dni.
-Nie wierzę, mam pytanie...
-Dajesz.
-Mogę lecieć z tobą?
-Co?-zdziwił się i skrzywił jednocześnie
-To co słyszałeś.
-Chcesz zostawić wszystko i wracać do ojczyzny?-nie wierzył
-Tak.-powiedziałam i aż podskoczyłam
-Jesteś szalona!-stwierdził
-Wiem.-uśmiechnęłam się promiennie
-Przyjdziesz dziś na mój występ?-zapytałam z nadzieją
-Jasne.-odpowiedział, a ja popędziłam na spotkanie z dziewczynami
Violetta
Kiedy przyszłam na umówione miejsce spotkania z dziewczynami, była tylko Naty. Po krótkiej chwili rozmowy dołączyła do nas Cami. Czekałyśmy około godziny, kiedy dostałam SMSa od Lu:
Nie czekajcie na mnie, źle się czuję
-Co jej jest?-zapytała Camilla
-Nie mam pojęcia,-odpowiedziałam szczerze
-A ja wiem.-stwierdziła zagadkowo Natalia
-MÓW!-nakazałyśmy
-Pamiętacie aferę z telefonem?
-Naty, to było zaledwie wczoraj! Jak mamy nie pamiętać!-zauważyła rudowłosa
-Kontynuuj.-poprosiłam
-Ludmi czuje się winna tej sytuacji.
-Ale to nie jej wina!-zaprotestowałam, a Cami pokiwała głową
-Próbowałam jej wytłumaczyć! Ale ona nic nie ogarnia. Diego obiecał, że z nią pogada.
-Świetnie. Może się ruszycie, bo się spóźnimy?-zaproponował znajomy głos
-FRAN!-krzyknęła Cami i zerwała się z miejsca
-Tak, we własnej osobie i na żywo.-sarknęła
-Dobra, lepiej się już zbierajmy.-zaproponowała Naty, a my się zgodziłyśmy. Po kwadransie byłyśmy już w studio
-Nareszcie!-powitał nas zdenerwowany Pablo
-Miałaś być 30 minut temu!-zarzucił Francesce
-Wiem, przepraszam.-powiedziała ze skruchą
-Nie przepraszaj! Masz 10 minut na przebranie i makijaż!-Fran pokiwała głową
-No już! Zabieraj się! Masz tylko 9 minut!-wrzasnął a my pobiegłyśmy pomóc przyjaciółce, po kilku chwilach wszystko było gotowe. Fran wyglądała olśniewająco. Kiedy już miała wychodzić, wpadł niedoszły mąż mojej zaginionej cioci:
-Francesca! Goście się niecierpliwić. -teraz był już trochę milszy
-JUŻ!-krzyknęła włoszka i pobiegła na scenę, żeby wszystkich zachwycić. ŚWIATŁA, MUZYKA i AKCJA! Zaczęła śpiewać. Było dobrze, ale zauważyłam, że coś jest nie tak. Nie była taka jak zawsze. Brak jej było pewności siebie, aż do momentu kiedy, wszedł......
F E D E R I C O? Sala była wypełniona ludźmi, a dopiero kiedy wszedł były chłopak Lu, moja najlepsza przyjaciółka się wyluzowała i zaczęła być sobą? Jak to? Nic nie rozumiałam. I gdzie była Ludmiła?
_Diego, gdzie zgubiłeś swoją dziewczynę?-podeszłam do niego i spytałam
-Nie wiem gdzie jest, myślałem, że jest z wami. Miałem z nią pogadać, ale nie odbiera, więc uznałem, że jest z wami.-o wilku mowa, a wilk za drzwiami, właśnie weszła blondynka.
-Gdzieś ty była?-spytałam bez zastanowienia
-Musiałam przemyśleć parę spraw.-stwierdziła
-To może ja was zostawię same?-zaproponował Diego i się oddalił.
-Vilu....-zaczęła niezbyt pewnie
-Tak?
-Muszę Ci powiedzieć kogo spotkałam w parku i czego się dowiedziałam.-i właśnie w tej chwili, kiedy wszystko miało się wyjaśnić na scenę wkroczył Pablo:
-Dziękujemy za świetny występ Francesco.-artystka się ukłoniła, została pożegnana gromkimi brawami i goście zaczęli się rozchodzić.
-Kogo spotkałaś i czego się dowiedziałaś?-spytałam ponownie, ale nie uzyskałam odpowiedzi
-Poczekajcie, chcę wam kogoś przedstawić.-Pablo dlaczego w takim momencie????? wtedy właśnie pojawiła się tajemnicza osoba. Od tej chwili nic nie było już takie jak wcześniej....
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie mam pojęcia, czy wam się podoba, i czy chcecie jeszcze czytać tego bloga, ale powiem wam jedno-jakoś wróciła mi wena twórcza i jeśli zbierze się 10 osób, którym na blogu zależy, będę dodawać rozdział raz w tygodniu. ZGODA?
Pozdrawiam, chora Zuza Ł

sobota, 6 września 2014

Rozdział 59 i nowe zasady

CZYTAJ CAŁE
Leon
-O JASNA CHOLERA!-obudziłem się z krzykiem, ale nie miałem pojęcia gdzie właściwie się znajduję.
-Co się dzieje panie Verdas?-zaszczebiotała jakaś długonoga pielęgniarka
-Nic.-zbyłem ją krótko, a ponieważ popatrzyła z niedowierzaniem, to powtórzyłem:
-Nic się nie stało.-pokręciła się po sali, zauważyłem, że jestem w szpitalu.
-Dlaczego się tu znalazłem?-dodałem gdy zbliżyła się do mojej kroplówki
-Miał pan wypadek.-oznajmiła z szerokim uśmiechem i podała mi kilka tabletek
-W Y P A D E K?-znów powtórzyłem po niej
-Tak, ktoś pana potrącił, gdy przechodził pan przez ulicę.-po tych słowach usiadła na moim łóżku, zakładając nogę na nogę, szczerze, to miałem jej już trochę dość, więc rzuciłem niby od niechcenia:
-Czy jest może ktoś na korytarzu, kto chciałby mnie odwiedzić?-zmieszała się
-Ym, no tak jest.-odparła
-A kto?-dopytywałem, a ona szybko wstała
-Jakaś, sama nie mam pojęcia. Chyba ma na imię Violetta.
-Violetta Castillo?-zapytałem lekko się uśmiechając
-Chyba tak.-już miała wychodzić z sali, gdy poprosiłem:
-Może ją pani tu zawołać?
-Tak, oczywiście.-odpowiedziała pośpiesznie, a już po chwili zobaczyłem w drzwiach moją śliczną dziewczynę.
-Cześć! Jak się czujesz?-spytała od razu
-Bywało lepiej. Usiądziesz i posiedzisz ze mną chwilę?-zapytałem
-Jasne.-uśmiechnęła się szeroko i przyniosła sobie krzesło, które ustawiła koło mojego łóżka.
-Długo czekałaś?
-Tylko chwilkę, pamiętasz coś?-spytała
-Przed chwilą, nawet nie wiedziałem, że miałem wypadek. Kompletnie nic nie pamiętam. Wiesz kiedy mogę stąd wyjść?-zapytałem z nadzieją, że szybko.
-Jeśli nic Ci nie będzie przez noc, to już jutro rano. Muszę Ci coś powiedzieć.-nie zapowiada się na nic dobrego
-Tak?-zachęciłem ją do dalszej wypowiedzi
-Nie mogę Cię jutro odebrać ze szpitala, ale przyślę Ramallo. Gniewasz się?-chyba myślała, że się o to obrażę
-No jasne, że nie. Ale pod jednym warunkiem.-uznałem
-Jakim?
-Powiesz mi co będziesz robić.-chwyciłem jej rękę
-Umówiłam się z dziewczynami, bo...-nie dałem jej dokończyć:
-Bo kiedy się dowiedziałaś, że miałem wypadek nie dokończyłyście plot?-lekko uniosłem brew, a ona tylko pokiwała głową, a później zapytała:
-Gniewasz się?
-Jasne, że nie. Jakieś wiadomości o Angie?-tylko przecząco pokiwała głową
-Leon, powiedz mi, czy ty krzyknąłeś kiedy była u Ciebie pielęgniarka?-zmieniła temat, a wtedy opowiedziałem jej o tym okropnym śnie.
Francesca
-Słuchajcie!-krzyknęłam, zaraz po zakończeniu rozmowy z Violettą, a kiedy przestały rozmawiać oznajmiłam:
-Leon już się lepiej czuje, a Viola obiecała, że jutro się spotkamy.-wszystkie wyraziły swoją radość, a później kontynuowałyśmy
-Wiesz widziałam takie śliczne buty!-powiedziała Ludmi
-Jakie?-dopytywałam
-Lu, mówisz o tych co razem oglądałyśmy?-spytała Naty, a blondynka tylko pokiwała głową
-Przecież je fotografowałaś!-zauważyła Cami
-Pokarz, proszę.-poprosiłam
-Zobacz sobie.-powiedziała Ludmiła, podając mi telefon. Poszukałam butów, ale znalazłam coś więcej.
-Co to jest?-zapytałam, pokazując Ludmile zdjęcie, a ona opowiedziała mi całą historię
-Jak mogłaś?-wykrzyczałam prosto w twarz tej podłej blondynie, miałam już łzy w oczach
-Ale Fran...-nie pozwoliłam jej dokończyć
-JESTEŚ PODŁA! Nienawidzę Cię! Dlaczego mi nie powiedziałaś? A może czekałaś na odpowiedni moment, żeby mi zniszczyć życie?-wybiegłam i wpadłam na....
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Widzę, że jak się wkurzyłam to nawet więcej komentarzy się pojawiło. Uprzedzam, że następny rozdział będzie dopiero gdy pod tym pojawi się 10 komentarzy. 
Do następnego, pozdrawiam Zuza Ł