poniedziałek, 23 grudnia 2013

One Shot: Cares ,,Niczego nie żałuję"

To był wieczór, gdy rudowłosa szła po pustej ulicy rozmyślając. Zastanawiała się nad życiem i swoimi decyzjami. Jutro wychodzi za mąż, ale nie z miłości, lecz z powinności. Ciągle myśli o zmarłej siostrze i o miłości. Kiedyś gdy była mała bawiła się z siostrą w księżniczki. Każda księżniczka miała swojego rycerza, tylko jej rycerz w srebrnej zbroi był teraz daleko z tąd i pewnie już o niej nie pamiętał. Przyszła do domu i widok wiszącej na szafie białej, ślubnej sukni zdołował ją jeszcze bardziej, do tego stopnia, że zaczęła płakać. Miała szczęście, nikt jej nie słyszał. Chciała zadzwonić do przyjaciółki, ale ta przecież nie odzywa się do niej od czasu gdy Camilla postanowiła wyjść za mąż. Rudowłosa wiedziała, że jest sama na tym podłym świecie, i że nikt nie będzie płakał gdy umrze. Pomyślała o żyletce, ale zaraz potem uznała, że to będzie ostateczność. Położyła się spać.
Następnego dnia
Obudziła ją matka, która kazała się jej szykować. Kiedy Camilla spytała co by było gdyby teraz zrezygnowała, matka powiedziała jej:
-Nie możesz! Alexander uratował mi życie! To twój dług wdzięczności!
-Ale ja go nie kocham!-powiedziała ze łzami
-A kto w dzisiejszych czasach wychodzi za mąż z miłości?
-Mamo...
-Bez gadania. Wszystko jest już gotowe, goście zaproszeni. Wiesz jaki to byłby wstyd?
-Czyli ja cię nie obchodzę? I moje szczęści?-wrzasnęła zbulwersowana
-Ależ,...-nie dała jej dokończyć
-WYJDŹ Z TĄD!-nakazała
-Twoja siostra nigdy....
-WYJDŹ!-powtórzyła, a gdy ta wyszła rozpłakała się i rozmazała cały makijaż. Po chwili przyszła do niej ciotka. Jej jedyne oparcie. Pomogła rudowłosej doprowadzić się do ,,stanu używalności" i dodała:
-Kieruj się sercem.-już chciała wyjść gdy Cami spytała:
-Myślisz, że Sophie by to zrobiła?
-Myślę, że twoja siostra kierowałaby się sercem i niczego nie żałowała.-ciotka wyszła, rudowłosa zrobiła to samo. Ojciec wprowadził ją do kościoła, gdzie było pełno ludzi. Przez chwilę zdawało jej się, że widziała go w tłumie siedzącego koło Fran. Stanęła przy ołtarzu. Ksiądz coś tam gadał, ale po słowach ,,Czy ktoś ma coś przeciw..."powstał i odezwał się on:
-Tak! Ja! Kocham tę dziewczynę od 2 lat i nie pozwolę na to małżeństwo.-podszedł do niej i kontynuował:
-Kocham cię Camillo Torres. A ty?
-Ja też. Ale, nie ża.....-nie pozwolił jej skończyć
-Niczego nie żałuję. Życie jest na to zbyt krótkie.-pocałował ją, a ksiądz zrobił oburzoną minę
-Alexandrze, ja przepraszam, ale cię nie kocham.-wyjąkała Cami
-Nie przepraszaj, szczerze to ja też cię nie kocham. Wolę facetów.-teraz to ksiądz zemdlał
-Zostańmy przyjaciółmi.-zaproponowała wyciągając rękę do niego
Rok później
Tego dnia Camilla Torres nie zapomni do końca życia. Szła przez kościół pełen przyjaciół. Przy ołtarzu stał jej ukochany, a druchną była Fran. Wszystko było idealne w tle grała muzyka, tylko jej matka się nie pojawiła.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Koniec:) Jak wam się podoba? Piszę pierwszy raz one shot'a więc bądźcie wyrozumiali. Skomętujcie też rozdział. Bardzo mi na tym zależy.



Rozdział 42

Camilla
Ciągle się zastanawiam nad swoim życiem. Co ja mam z nim zrobić? Może je skończyć? Nie ty idiotko! Zachowuję się jak jakaś psycholka. Torres weź się w garść. Zadzwoniłam do Pedra, powiedziałam  mu, że nasz ,,związek" nie ma sensu i przyszłości. Myślałam, że się wkurzy, lub że będzie krzyczał. A on mi powiedział, że mnie kocha i będzie o mnie walczył. Co to ma niby być??? Poszłam sobie do parku z kocem, gitarą i truskawkami. Zaczęłam komponować. To była niezła piosenka. 
Widzę, widzę, że widzisz
Wszystko zależy od tego, co chcesz zobaczyć
Pomyśl o tym
Przed podjęciem działań
Jeśli się zakochasz możesz zranić
Posłuchaj mnie dobrze
Oddychaj i przestań drżeć jak papier
Jeśli wierzysz, że tak
Spróbuj ponownie
Nie poddawaj się
Nie przez przypadek

-Nie poddam się, bo nasz związek to nie był przypadek.-usłyszałam znajomy głos
-Błagam cię Broduey nie psuj mi humoru.-powiedziałam zła
-Dlaczego? Cami kocham cię.-powiedziała, a ja poczułam łzę w kąciku oka
-O nie! To ja ją kocham!-jeszcze nie wiadomo z kąd przypałętał się Pedro
-Naprawdę? Co ty niby o niej wiesz?
W tym samym czasie i parku
Andres
-Napo?
-Tak? 
-To Camilla tam siedzi?
-Tak, a wokół niej Pedro i Broduey.
-Czego oni niby od niej chcą?
-Nie wiem, ale jak się będą tłuc, to stawiam na Broduey'a. Idź tam. Wiem, że ci na niej zależy.
-Mnie na niej?
-Tak. Nie zgrywaj idioty. Idź tam.-po tych słowach poszedłem w stronę Cami.
Camilla
Oni się kłucą, a ja siedzę. No nie! Jeszcze Andres idzie. Ciekawe czego on tutaj szuka? No proszę, nagle go interesuje co u mnie? 
-Świetnie! Dwóch frajerów się kłuci, a ja nie wiem co robić!-odpowiedziałam wściekła na jego pytanie
-Może z tąd pójdziemy, są tak zajęci kłutnią, że nawet tego nie zauważą.-oznajmił, a ja się zgodziłam. Byłam zdziwiona. Anders myśli i używa mózgu! Odprowadził mnie do domu.


Ludmiła
Otworzyłam szafkę, spojrzałam na zdjęcie z Federico, a tu nagle z szafki wypadł mi  liścik. ,,Bądź gotowa o 19:00". Na początku się ucieszyłam, ale potem zobaczyłam, że to nie było pismo Fede. Kto to może być nie podpisał się? Mam tajemniczego wielbiciela? Ale super! Nie, zaraz! Wcale nie super Federico się wścieknie! To tylko jeden liścik. Może ktoś pomylił szafki? Na razie nikomu nie powiem. Tak, to zdecydowanie najlepszy pomysł. SZLAK! Tak się zamyśliłam, że upuściłam nuty, które trzymałam w ręce. Schyliłam się po nie i wyciągnęłam rękę, ale nagle zamiast nut, dotknęłam czyjeś dłoni. Wstałam, to był Diego.
-Trzymaj ślicznotko.-powiedział podając mi rękę z nutami
-Dzięki.-odpowiedziałam niechętnie
-Piękny mamy dzisiaj dzień.-oznajmił
-Był piękny, do puki ciebie tu nie było.-powiedziałam szorstko
-Nie denerwuj się tak. Złość piękności szkodzi.-odparł z uśmiechem
-W takim razie mam czym szastać.-chciałam już iść, ale mnie zatrzymał
-Masz poczucie swojej wartości. Lubię to. Nie pożegnasz się?-spytał
-Nie.-powiedziałam odchodząc, cały dzień męczył mnie liścik z szafki. Musiałam komuś powiedzieć
Violetta
Wróciłam do domu, to był ciężki, ale też świetny dzień. Nie mogłam odpalić mojego laptopa, więc wzięłam tablet Angie. Nie skasowała historii, a mnie jakoś tak korciło, żeby w nią zerknąć. To był błąd. Załamałam się po jej przeczytaniu. Angie oglądała suknie ślubne! Wychodzi za Pablo! Dlaczego nic mi nie powiedziała? Co na to ojciec? Mam mieszane uczucia co do tej sprawy. Z jednej strony, chcę, żeby ojciec był szczęśliwy, ale wiem, że on nie zasługuje na nią. Zadzwoniła Lu, mówiła o liściku i jakimś tajemniczym wielbicielu! Ten świat jest coraz dziwniejszy! Umówiłyśmy się, że pójdziemy razem na spotkanie. Pójdę do niej o 17:30, żeby pomóc się jej wyszykować. Coś mnie wzięło, żeby sobie pooglądać zdjęcia, ale niektóre powinnam zutylizować. Ojciec i Angie, to się chyba niestety już nie powtórzy. O mnie i Thomasie nawet nie wspominam! To się nigdy w życiu nie powtórzy!

 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej! Po pierwsze chciałam przeprosić. Powinnam wstawić rozdział wcześniej, i nie powinien on być takim badziewiem(Jest tak źle jak myślę?) PRZEPRASZA! Mam problemy życiowe i odbijają się one wyraźnie na mojej wenie. Chcę też życzyć wam Feliz Navidad. 18 komentarzy=next.
Pozdrawiam Zuza Ł

niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 41

Violetta
Popatrzyłam w twarz osoby, która mnie ,,uratowała". To był Leon. Byłam tego pewna.
-Wszystko w porządku?-spytał swoim melodyjnym głosem
-Tak, dzięki co ty tu robisz?-spytałam
-Przechodziłem obok, ale...-i tu mu przerwałam, pocałowałam go, a on chyba jeszcze mnie kochał, bo odwzajemnił pocałunek. Wstaliśmy. Pocałował mnie jeszcze raz. Wplotłam ręce w jego włosy. Weszliśmy do mieszkania wciąż złączeni pocałunkiem. Leon przytulił mnie mocniej, a ja oplotłam go nogami. Zaniósł mnie do sypialni. Położył na łóżku, zdzierając ze mnie bluzkę, a ja zaczęłam rozpinać pasek od  jego spodni. Czułam jego oddech na mojej szyi. Delikatnie gładził moje nagie już ciało.
Rano
Obudziłam się wtulona w jego nagi, idealnie wyrzeźbiony tors. On nadal spał. Z poprzedniego wieczoru, pamiętałam tylko czuły dotyk Leona i jego pocałunki. Postanowiłam wstać, i zrobić mojemu księciu śniadanie. Ubrałam się w jego koszulę.Usłyszałam dzwonek do drzwi. Bez chwili namysłu poszłam otworzyć.
-Cześ Ludmi!-powitałam przyjaciółkę
-Witaj Vilu! Przyszłam powiedzieć ci coś mega ważnego. Zaraz czy ty i Leon? O matko! Wy... Sama ci mówiłam, żebyś zaszalała, ale do tego stopnia?
-Tak, tak. Miałaś mi coś powiedzieć?-przypomniałam
-Tak, ale to ci może zniszczyć życie...
-Mów.
-Leon wylatuje dziś do Paryża.-powiedziała na jednym wdechu, po czym dodała:
-Dokładnie za 3 godziny.-po tych słowach wyszła, a ja byłam zdruzgotana. Może po wspólnie spędzonej nocy Leon jednak nie wyjedzie? On mnie kocha, ja to wiem. Nie pozwolę mu wyjechać.
Kiedy przyniosłam tacę ze śniadaniem, właśnie się obudził.
Leon
Przebudziłem się w nie swoim łóżku, na dodatek goły. Dopiero po chwili dotarło do mnie co się stało ostatniej nocy. Violetta weszła do pokoju, ubrana w moją koszulę. Niosła tacę ze śniadaniem. Zebrałem się na odwagę, musiałem jej w końcu powiedzieć, więc zacząłem od takich słów:
-Violetto, jest mi przykro... Głupio, nie wiem co powiedzieć. Nie chcę.... Głupio mi, że wykorzystałem moment twojej słabości... Ja...-nie dała mi dokończyć
-Wylatujesz? Do Paryża?-spytała smutna i z wyrzutem
-Tak, za 3 godziny.-powiedziałem i zacząłem się zbierać do wyjścia.
Na lotnisku
Wszystko przypominało mi przyjaciół. Nagle zadzwonił mój telefon.
-Verdas?
-Cześć Emily.
-Pamiętasz o samolocie?
-Tak siostrzyczko. Jestem już na lotnisku, będę u ciebie za kilka godzin.
-Odbiorę cię z lotniska razem z moim chłopakiem.
-Znalazłaś nowego frajera?
-Bez żartów. Załatwiłam ci najlepszego trenera w całej Francji...
-Tak poczekaj.-powiedziałem wsłuchując się w piosenkę lecącą z głośników
-LEON!
-Oddzwonię! Pa!-to co zobaczyłem wbiło mnie w ziemię.
Violetta śpiewała Hoy somos mas, ludzie tańczyli. Wszyscy się na nich gapili. Kiedy skończyli podeszła do mnie, mówiąc:
-Błagam zostań.
-Podaj jeden sensowny powód.-powiedziałem chłodno
-Kocham cię.-nie mogłem się opanować, pocałowałem ją i nie wiadomo z kąd spadło konfetti.  Usłyszałem tylko wściekły głos Ludmi:
-ANDRES! NIE WIESZ CO TO PŁATKI RÓŻ?
-Nadal chcesz wyjeżdżać?-spytała Viola
-A jak myślisz?-spytałem
-Dobra, błagam bez zbędnych nieporozumień. Powiedzcie już, że jesteście razem.-powiedział Federico podchodząc do nas, reszta zrobiła to samo
-Jesteśmy znowu razem.-oświadczyłem
-To super! Idziemy to oblać?-ucieszył się Maxi
-Oblać? Chyba nie.... Sorki.-próbowałem go nie urazić
-Spoko.
Wracaliśmy z Violettą do domu, a mnie wciąż nurtowało jedno pytanie:
-Jakim cudem opanowaliście lotnisko?
-Andres ma chrzestnego, który jest jego współwłaścicielem.
-Ok...-to zdawało mi się na tyle dziwne, że o nic więcej nie pytałem, po kilku godzinach zadzwoniła moja siostrzyczka:
-LEON!
-Cześć! Jakaś ty miła!
-To jakiś żart?
-Nie.
-Serio?? Julio?
-Tak.
-Ja rozumiem, że to nasza rodzina, ale....
-Daj mu pokazać na co go stać. Zawsze jego talent był przyćmiewany przez mój.
-Niech będzie, ale i tak jestem na ciebie wściekła. Pa.-rozłączyła się
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Proszę bardzo, jest rozdział. Jak wam się podoba? Pogodziłam Leonettę i Leon nie wyjechał. Tak jak chcieliście. A teraz ja proszę o 16 komentarzy.
Pozdrawiam Zuza Ł

piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 40

Leon
Z sali muzycznej dochodziły piękne dźwięki, zastanawiałem się kto to? Poszedłem delikatnie sprawdzić. No tak idioto, to Violetta! Ale ze mnie frajer.Kiedy wyszła z sali, szybko się do niej wśliznąłem. Przeczytałem piosenkę, była pełna zarzutów, ale zarazem była piękna, tak jak jej autorka! Verdas weź się ogarnij! O kim ona ją napisała? O mnie? Może kocha kogoś innego? Zaraz, przecież tu jest napisane, że niczego nie żałuje tak bardzo w życiu, jak to, że mnie(lub innego frajera) straciła. Koło nut leżały nasze zdjęcia, gdy na nie spojrzałem, wszystkie wspomnienia wróciły.
To zdjęcie zrobiła nam Fran,ale moje ulubione zrobił Andres. Co prawda, nie jest on genialnym fotografem, ale i tak uwielbiam to zdjęcie! O czym w ogóle ja myślę? Ona już mnie nie kocha, tylko dlaczego ja ją wciąż kocham? NIe, nie będę o tym myślał. Wylatuję dzisiaj i tylko to się liczy! Jak mi się powiedzie, może nawet tu nigdy nie wrócę? Znajdę sobie nową dziewczynę, która będzie mi wierna.

(To zdjęcie zrobił Andres)









Camila
Powiedziałam Marco, że Fran lubi chodzić do opery. Zaprosił ją, jestem ciekawa jak się ubrał. Idzie jak na ścięcie. Wygląda zabójczo w tym gajerze. Fran będzie zachwycona! O nie! Broduey idzie w moją stronę. Gdzie ja mam niby zwiać? Pyta czy możemy pogadać, co robić? Słuchałam jego przeprosin i serce waliło mi coraz bardziej. Na szczęście przyszedł Pedro, ale nie czułam się już tak pewnie. Patrzyłam na nich dwóch. Zakręciło mi się w głowie. 
-Cami? Słyszysz mnie?-usłyszałam nagle głos Brodueya
-Co ze mną?-spytałam
-Zemdlałaś.-odpowiedział mi Pedro, a ja znów zobaczyłam ich obydwóch, wstałam i pobiegłam przed siebie. 
Violetta
Angie właśnie mnie poinformowała, że zamierzają z Pablo się pobrać. Ojciec się załamie, ale on ma Jade. Ciągle o tym zapominam. Wzięłam moje rzeczy z sali muzycznej. Ciągle tęsknię za Leonem. On mi chyba nigdy nie wybaczy. Dzisiaj wieczorem pooglądam sobie filmy, będę sama, bo Angie i Pablo wyjeżdżają razem na weekend. 
Wieczorem
Wracałam do domu, i jeszcze ten cholerny deszcz psuł mi humor! Nie znoszę deszczu. Szukałam w torebce kluczy i oczywiście nie mogłam ich znaleźć. Gdy wreszcie się do nich dokopałam i otworzyłam drzwi, klucze wypadły mi z rąk. A że straszna ze mnie niezdara to się potknęłam, ale nie upadłam. Wylądowałam w czyiś ramionach.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dobra, ten rozdział to beznadzieja, i ja to dobrze wiem. Do tego jest mega krótki. Przepraszam, nie mam weny na nic lepszego, ale się poprawię. Obiecuję. Skomentujecie? 15 komentarzy ---> NEXT Odpowiadając na pytanie z polaka mam 4.
Pozdrawiam Zuza Ł

wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 39

Violetta
Życie mi się wali. Wszyscy wokół są szczęśliwi, tylko nie ja! Leon nawet nie chce ze mną gadać, zresztą mu się nie dziwię. Diego co chwilę się do mnie przypieprza mówiąc jak to świetnie całuję, oczywiście na głosy i kiedy jestem dość blisko Leona. Dotarło do mnie, że Angie jest bardzo szczęśliwa z Pablo, ale nadal mi przykro, że rozstała się z tatą, ale i tak najbardziej zabolało mnie to co zobaczyłam.
Jakaś laska, której wcale nie znałam śpiewała dla Leona i jeszcze się do niego szczerzyła! No muszę przyznać, że Leon szybko się pocieszył. Widziałam, że dziewczyna jest ładna, śpiewa też dobrze, ale coś z nią musiało być. Lara nie patrzyła na nią tak jak na mnie. Czyżby się znały? Może Lara odpuściła sobie Leona? Chociaż to trochę do niej nie podobne. O nie! Właśnie przylazł Diego, próbował mnie przytulić, ale zwiałam. Co on sobie wyobraża? Zniszczył mi życie! Właściwie nie tylko on, sama też trochę sobie je zniszczyłam.
-Diego, czego ty ode mnie chcesz?-spytałam wściekła
-Chcę być twoim chłopakiem.-oznajmił jakby był księciem z bajki
-To masz problem!-powiedziałam wychodząc, ale on złapał mnie za rękę mówiąc:
-To nasz wspólny problem.-już chciał mnie przytulić, ale się wywinęłam
-Spadaj!-wyszłam, zaczęłam płakać
Ludmiła
I gdzie on jest? Zaczęłam się niecierpliwić, nagle ktoś zawiązał mi oczy i zaprowadził do samochodu! Próbowałam krzyczeć, ale zatkał mi usta. Co jest? Teraz Fede będzie się o mnie martwił, w sumie, to ja też powinnam się zacząć o siebie martwić. Ale kto chciałby mnie porwać? Dlaczego? Gdzie jedziemy? I dlaczego ten ktoś nic nie mówi? Nagle, ktoś wyprowadził mnie z samochodu, zdjął mi opaskę z oczu.
Zabrakło mi słów na to co zobaczyłam.
-I jak? Mi się zdaje, że  romantycznie?-powiedział zadowolony Federico
-Żartujesz sob....-nie dokończyłam mojego rozwścieczonego tekstu, bo on mnie pocałował
-Nie złość się, chciałem, żeby było romantycznie.-powiedział i popatrzył na mnie błagając o przebaczenie, a ja w odpowiedzi jeszcze raz go pocałowałam. Już się nie wściekałam, spacerowaliśmy po pięknym parku, śpiewaliśmy to był najpiękniejszy moment mojego życia.
Angie
Cały dzień wydzwania do mnie German, ale  dwa razy dzwonił też Ramallo, oddzwonię do niego. Nie! Nie wierzę! On się boi konfrontacji z Germanem i Jade! Dobra pojadę razem z nim! Chyba zostawiłam tam jeszcze moją bransoletkę. Ja to ciągle czegoś zapominam!
-Ramallo, już jestem!-zostawiłam mu chyba z setkę takich wiadomości, ale nareszcie już jechał. Przywitał się ze mną, ale chyba coś go gnębiło. Spytałam, ale powiedział, że po prostu dużo pracuje. Weszliśmy, zabraliśmy wszystko, ja odpyskowałam wychodzącej na zakupy Jade. Wszystko zdawało się przebiegać według planu, ale do drzwi zadzwonił dzwonek. To był Diego, Violetta mówiła mi co się stało. Musiałam coś zrobić, żeby German go nie zobaczył. Poprosiłam, żeby wyszedł, ale nie chciał. O nie! Słyszę kroki! German schodzi po schodach, wtedy Ramallo błyskawicznie go złapał i zaprowadził do gabinetu.
-Witaj Angie!-powiedział uradowany
-Żegnaj German!-odpowiedziałam złośliwie
-Napijesz się czegoś?-spytał uprzejmie
-Nie, ja właściwie już wychodzę, nie musisz mnie odprowadzać, znam drogę do drzwi. Nie zgubię się.
-Angie...-nie dokończył przerwałam
-Wiem, że znasz moje imię. Daruj sobie.-po tych słowach wyszłam razem z Ramallo, który trzymał Diego

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak? Jest next, z dedykacją dla Tini:) Bardzo się cieszę, że mimo komentarzy nie jest sporo, to wyświetleń jest dużo. A i mam prośbę, możecie uznać, że jestem okrutna. Możecie się reklamować, ale chociaż 1 słowem skomentujcie rozdział. Bo były 2 komentarze typu: wpadnij do mnie, a ja i tak mam twój blog gdzieś. To chyba wszystko.
Pozdrawiam Zuza Ł

sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 38

Fran
-Leon, posłuchaj mnie...-próbowałam go pocieszyć, ale przerwał mi rozwścieczony
-Co mam cię słuchać?!?!? Dlaczego?!?!? Jak wytłumaczysz swoją przyjaciółeczkę?!?!? Wzrok mnie nie zawodzi! Oddaj mi moją żyletkę.-powiedział wyciągając rękę w moją stronę
-Nie ma opcji, nie oddam,...-znowu mi przerwał
-Ona mnie zdradziła! ZDRADZIŁA! Rozumiesz???
-NIE PRZERYWAJ MI! Ona jest nietrzeźwa! Nawet nie wie co robi!-próbowałam mu wytłumaczyć
-I co z tego? Jakby się nie upiła mogłaby zrobić to samo?-miał racje
-Tak, ale ona cię kocha! Ty też ją kochasz, ja to wiem!-to chyba go zabolało
-Odwieźć cię?-spytał, zmieniając temat
-Tak, ale najpierw muszę się wrócić po moje buty.
-Wrócić?
-Jak za tobą biegłam, to musiałam zostawić je na chodniku.-musiałam mu wytłumaczyć, i nagle zadzwonił mój telefon, to była Angie.
-Pozwolisz?-spytałam wskazując na na dzwoniący telefon
-Jasne.
-Halo. Angie co się stało? Violetta nie wróciła jeszcze? Nie, ja już wyszłam. Leon? Leon też. Dobrze, pa.
-I co się stało?-spytał od niechcenia Leon
-Angie szuka Violetty.
-Jak znajdzie Diego, znajdzie Violettę.-odpowiedział kpiąc
Następnego dnia
Violetta
Moja głowa. Co się wczoraj działo? Zadzwonię do Leona. Nie odbiera, chyba nawet odrzuca. Co się stało? Zaraz, to nie jest dom Angie. Gdzie ja jestem i co tu robi Diego? No nie! Chyba zrobiłam coś głupiego. Szybko się ogarnęłam i poszłam do studia.
-Leon!-zawołałam, ale on się nawet nie obrócił. Podbiegłam do niego próbowałam przytulić, a on mnie odtrącił.
-Leon, co się stało?-spytałam zdziwiona
-Nie udawaj niewiniątka.-po tych słowach próbował iść, ale go zatrzymałam
-Co się dzieje?-spytałam jeszcze bardziej zdziwiona
-JESZCZE SIĘ PYTASZ? Co się dzieje? Diego się dzieje. Wiesz, nie chce mi się z tobą gadać.-poszedł
-Cześć!-nagle koło mnie stanęła Fran
-Hej, co się stało Leonowi?-spytałam
-Nic nie pamiętasz?-spytała zdziwiona Francescca
-Nie.-odpowiedziałam przerażona
-Wczoraj wszyscy nieźle się upili, i ty też. Leon chyba gdzieś wyszedł, a jak wrócił to siedziałaś na barze całując się z Diego..-powiedziała niepewnie moja przyjaciółka
-Dzięki Fran. Idę, muszę coś wyjaśnić.
-Violetta!-usłyszałam swoje imię, automatycznie się obróciłam
-O...Cześć Angie!-ups....
-Mogę się dowiedzieć gdzie wczoraj byłaś?-spytała
-Wszystko ci powiem, ale nie teraz. Pa.-powiedziałam i odeszłam szybko
Lara
Słyszałam rozmowę Leona i Violetty. On nie chciał z nią gadać! To takie cudowne!
-Diego jesteś geniuszem!-ja nigdy bym nie wpadła na to, żeby upić Leona i go pocałować
-Wiem! Co teraz?
-Nie wiem, poderwę załamanego Leona, a ty się zajmij Violettą.
-Oj no dobrze, ale to nudne. Ona jest już zaliczona, teraz chcę tą blondi.-to mi się nie podoba! Znam Leona i wiem, że jeśli trochę ochłonie, a ona wyrazi skruchę, to on jej wybaczy. Nie jest dobrze.
-Dobra, ale najpierw zajmij się Violettą, potem odbijesz sobie Ludmiłę.-po dłuższych namowach Diego zgodził się na dalsze podrywanie Violetty. A właśnie, zapomniałam, że Leon ma mi pomóc z zaliczeniem u Pablo. Zadzwonię do niego.
-Leoś! Co tam u ciebie?-spytałam jak gdyby nigdy nic
-Czego chcesz?-spytał, słyszałam, że miał doła
-Pamiętasz, jak Pablo powiedział, że masz mi pomóc w zaliczeniu?
-Ta..
-Masz czas? Na przykład dzisiaj?
-Może być.-był zdegustowany
-O 17:00?
-Niech będzie.
Na próbie Leon, wcale się nie koncentrował. Byłam na niego wściekła. Czy on się upił wczoraj? Może ma coś z oczami? Nie wiem, wychodzę.
-Lara wychodzi.-powiedziałam pstrykając palcami

Leon

Jeszcze tylko jej mi tu brakowało! Mam dosyć. Lara wychodzi! Najpierw prosi o próbę, a później wychodzi. Gdy parodiowałem Larę, do sali weszła Fran.
-Wszystko w porządku?-spytała zdziwiona
-Tak, miałem próbę z Larą.
-To wszystko tłumaczy. Poćwiczyłbyś ze mną?
-Jasne, ale tylko pod warunkiem, że nie wyjdziesz w połowie.
-Masz to jak w banku!
-Gdzie masz nuty?-spytałem, a ona wyjęła je  z torebki i mi podała. Trochę poćwiczyliśmy, potem poszliśmy na spacer. Miałem kiepski humor, Fran to widziała i chciała mnie pocieszyć, więc zaczęła śpiewać, na początku odsunąłem się od niej, ale potem spadłem z ławki. Zacząłem się śmiać i ją nagrywać. Poprawiła mi nastrój.
Violetta
Mam dosyć, nie wiem co się działo. Siedziałam w sali i chyba nie kontaktowałam, słyszałam rozmowę Marco i Fran:
-Powinienem być zazdrosny o Leona?-spytał Marco przytulając swoją dziewczynę
-Nie, wiesz, że ciebie kocham najbardziej! Leon to mój przyjaciel, trzeba go pocieszyć. Mogę cię prosić o to samo?
-Jasne, przecież to też mój przyjaciel. Wybierzemy się z chłopakami na piwo, trochę pogadamy.
-Ludzie! Ćwiczymy! Wy też gołąbeczki!-powiedział Broduey, wskazując na Marcesscę i  zaganiając nas do roboty. Kiedy zaczęliśmy grać i śpiewać, przyszedł Diego. Zaczął grać na gitarze, a ja zamiast niego widziałam Leona! Przestałam śpiewać. Wszyscy zaczęli na mnie patrzeć, nie mogłam znieść tej presji. Wybiegłam z sali.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak? Dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem. Będę pisać, gdyż trochę się was boje. Liczę na dużo komentarzy, im więcej będzie, tym szybciej będzie next:)
Pozdrawiam Zuza Ł

czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 37



Angie

Gdzie jest moja granatowa sukienka? Przeszukałam calutki dom i jej nie ma! Chyba będę musiała pojechać do domu Germana, bo zdaje mi się, że ostatnio Olga miała ją odebrać z pralni. Jak już tam będę to wezmę trochę rzeczy Violetty.
-Pablo?
-Tak?
-Zawieziesz mnie do domu Germana? Proszę.
-Po co?
-Muszę wziąć trochę rzeczy Violetty i moją granatową sukienkę.
-No dobrze... Skoro muszę, ale nie zostawisz mnie dla Germana?
-Nie ma takiej opcji!
Zawiózł mi tam w końcu, ale miał wątpliwości, więc jak mnie odprowadzał, to pocałowałam go na pożegnanie.

German
Co ja wyprawiam? Dlaczego Jade u nas mieszka? Co mi odbiło, że się na to zgodziłem? Przecież kocham Angie! Bardzo chciałbym porozmawiać z Ramallo, ale on nie odbiera telefonu. Olgi też mi brak. W domu jest tak pusto, cicho, a pizza już mi zbrzydła. Ciekawe gdzie Violetta teraz jest i co robi? Gdzie mieszka? I czy kiedyś wróci do domu? Muszę się wziąć w garść i uporządkować swoje życie. Angie zawsze mi powtarzała, że każdy zasługuje na drugą szansę. Już byłem gotowy, wychodziłem spokojnie z domu, ale przed nim zauważyłem Angie i Pablo. Całujących się. Nie mogłem tego znieść! Podszedłem do nich i uderzyłem Pablo prosto w twarz, niestety jego prawy sierpowy był silniejszy do mojego, ale i tak zaczeliśmy się bić.
-Pablo! Błagam cię przestań!-krzyknęła błagająco Angie, a on jej posłuchał
-CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ GERMAN?!?!?-wydarła się na mnie
-Nic, po prostu cię kocham.-powiedziałem szczerze
Angie
-Spadaj, przyszłam po moją sukienkę.-nie powiedziałam mu, że Violetta u mnie mieszka, niech się trochę o nią pomartwi!
Esmeralda
Nie wiem co się ze mną dzieje? Nie mogę pracować jak wcześniej. Na niczym się nie skupiam,a przecież zawsze praca była moją ucieczką. Ciągle się zastanawiam, czy mam szansę u Ramallo? Kiedyś tyle nas łączyło i po spotkaniu z nim to wszystko wróciło do mnie jak bumerang. To bardzo dziwne, nie czułam się tak od 18 roku życia.
Leon
Kiedy śpiewałem z Violką widziałem szczęście w jej oczach. Trochę jeszcze pośpiewaliśmy, a potem poszliśmy do innego klubu trochę potańczyć, przynajmniej taki był zamiar. Gdy tak piliśmy i tańczyliśmy, Broduey poprosił mnie o rozmowę, zgodziłem się, widziałem, że cierpi. Wyszliśmy, a on opowiedział mi, że bardzo mu źle. Chciałby wrócić do Cami, ale ona chyba jest z Pedro. Byłem pomiędzy młotem a kowadłem. Wiedziałem, że ona czuje coś i do niego i do Pedro, jednak nie zdradziłem mu sekretu mojej rudej przyjaciółki. Broduey'owi powiedziałem tylko, że ma o nią zawalczyć. Kiedy wróciliśmy do środka, wszyscy byli już nieźle wstawieni. Ludmiła i Nati tańczyły na jakimś stole. Fran zasnęła wtulona w Marco, który popijał coś z gwintu. Fede, Maxi i Pedro pili coś i gadali. Szukałem Violetty. I co się okazało? Siedziała na barze i całowała się z Diego, który ją obmacywał. Nie chciało mi się na to patrzeć! Wyszedłem. Byłem wściekły. W jednej chwili rozpadło mi się wszystko co miałem. Violetta była całym moim światem, który mi się zawalił. Woli Diego. A teraz mam ochotę się zabić! To najgorszy wieczór mojego życia!
Fran
Obudziłam się, Marco był nietrzeźwy jak i cała reszta towarzystwa. Przetarłam oczy, aby lepiej coś zobaczyć i okazało się, że Violetta całuje się z Diego. Zobaczyłam też wychodzącego Leona, pobiegłam za nim. Ale on szybko biega, ale jest też plus nie wsiadł na motor i jeszcze te moje szpilki. Zdjęłam je, zostawiłam na chodniku i pobiegłam dalej, szybciej za moim przyjacielem. Wrzasnęłam przerażona:
-VERDAS! ZOSTAW TĘ ŻYLETKĘ!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak? Wg mnie, to szajas do potęgi entej. Zresztą widzę, że wy chyba też tak uważacie. Komentarzy jest coraz mniej. Możecie być źli, ale znowu zastanawiam się nad skończeniem pisania. Są 3 powody:
1.Brak czasu.
2.Mało czytających
3.Coraz gorsze pomysły
Jeśli pod tym rozdziałem nie będzie 15 komentarzy od różnych ludzi, skończę pisać.
Przykro mi.
Pozdrawiam Zuza Ł


niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 36

Violetta
Kiedy wróciliśmy do domu czekała mnie kolejna niespodzianka. Mianowicie Jade siedziała na kanapie w salonie, a wokół niej różowe pudła z butami, kapeluszami i trzy walizki. Leon zatrzymał się, chyba nie wiedział co zrobić, ale ja wystrzeliłam jak strzała, i za chwilę byłam już przy kanapie.
-Co tu robisz? Zgubiłaś się? Jeśli tak, to bardzo chętnie ci pokażę gdzie są drzwi.-powiedziałam tak bezczelnie i oschle jak tylko umiałam
-Mieszkam. Nie pozwalaj sobie smarkulo.-powiedziała spokojnie, wkładając nogę na nogę
-POWTÓRZ!-zażądałam
-Mieszkam. Ja i twój tata pogodziliśmy się.-ojca pogrzało do reszty???
-Nie wierzę.-powiedziałam szczerze
-Jak ci to udowodnić dziecko?-co ona nagle taka milutka
-OLGA!-krzyknęłam wściekła i pełna strachu
-Tak Violetto?-spytała Olga pojawiając się w salonie
-CO TA BABA TU ROBI?-spytałam pokazując na Jade
-Nie mam pojęcia, co ta kobieta tu robi. Nikt mnie nie uprzedził o jej przybyciu do tego domu.-odparła Olga i poszła do kuchni
-Wróciliśmy. Co ty Leon robisz w wejściu domu?-usłyszałam głos Ramallo
-O witaj tatusiu.-wycedziłam ironicznie
-Cześć córuś, co ci się stało?-zapytał jakby nigdy nic
-Jeszcze się pytasz? CO ONA TU ROBI????-spytałam pokazując na Jade
-Ja też chciałabym to wiedzieć.-powiedziała Olga pojawiając się
-Od dziś Jade z nami mieszka.-ogłosił nam ojciec
-Do prawdy?-spytał Ramallo
-Tak.-ojciec mówił to tak spokojnie, jakby Jade była miłym nikomu nie szkodzącym kotem
-W takim razie ja się wyprowadzam i zwalniam!-ogłosił Ramallo
-Ale jak to?-spytał ojciec
-Normalnie, ja z tą kobietą nie będę mieszkał pod jednym dachem. Dziękuję, do widzenia.-oznajmił i wyszedł
-Ja także.-powiedziała Olga, rzuciła fartuch na ziemie i wzięła przykład z Ramallo wychodząc z tego domu wariatów
-Widzisz?-spytałam ojca
-Ale co?-udawał idiotę
-Wszyscy cię zostawiają. Ja też! Wyprowadzam się z domu! Leon idziemy!-zarządziłam i wyszliśmy razem z Leonem. Poszliśmy z Leonem na długi spacer, pytał czy jestem pewna swojej decyzji i co zamierzam teraz zrobić? Uznałam, że dobrze będzie jak zamieszkam z Angie. Jest pełnoletnia, z rodziny i świetnie się rozumiemy. Dzwoniła też Fran i proponowała żebyśmy wszyscy poszli do klubu karaoke. Leon powiedział, że to świetny pomysł, ale umówił się na motocross, więc będzie tylko przez chwilę. Zawiózł mnie pod mieszkanie Angie. Zadzwoniłam dzwonkiem, ale chyba jej nie było. Zatelefonowałam i odebrała, powiedziałam, że jestem pod jej drzwiami i wtedy mi otworzyła.
Przytuliłam ją na powitanie. Następnie długo rozmawiałyśmy. Zgodziła się, żebym u niej zamieszkała. Bardzo nurtowało mnie jedno pytanie, więc spytałam:
-Angie, czy tata... no... czy on jeszcze...
-Tak, dzwoni dwa razy dziennie prosząc o przebaczenie.-powiedziała. Ale on jest okropny, pierwszy raz zrobiło mi się żal Jade, on ją okłamuje. Zapełnia pustkę po Angie właśnie nią. To podłe i do niego nie podobne. Opowiedział Angie o tym co było w domu, podczas jej nieobecności, ale nic nie wspomniałam o Jade. Próbowałam ją podpytać czy jest teraz z Pablo, ale na każde pytanie odpowiadała wymijająco.
Pod wieczór
Gdy zbliżał się wieczór, zaczęłam się szykować. Moja genialna ciocia mi doradzała, gdy byłam gotowa spytała:
-Podwieźć cię, czy Leon przyjedzie?
-Leon zaraz będzie, o której mam wrócić?
-Dasz radę przed pierwszą?
-Oczywiście.-po tych słowach wyszłam, a mój książę czekał już na swoim rumaku. Przywitaliśmy się, powiedział, że pięknie wyglądam i pojechaliśmy. Ja poszłam do klubu, a on na trening:( Odszukałam stolik gdzie wszyscy siedzieli. Wszyscy poza Leonem. Cami siedziała z jakimś całkiem ładnym chłopakiem, a Broduey patrzył na niego tak, że jeśli umiałby zabijać wzrokiem, to z pewnością ten chłopak leżałby trupem. Przedstawił się jako Pedro, zaśpiewali z Camillą fajną piosenkę. Wszyscy śpiewali w parach, tylko ja siedziałam sama. Gdy jakiś facet wywołał mnie na scenę, poszłam na nią niechętnie. Kiedy śpiewałam nagle pojawił się Leon i życie znów miało sens.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak? Rozdział z dedykacją dla mojej najstarszej i najwierniejszej czytelniczki. Tini, przepraszam, że dopiero ten, ale uważam, że jest znośny. Liczę na komentarze, z góry dziękuję.
15 komentarzy-->NEXT
Pozdrawiam Zuza Ł

środa, 27 listopada 2013

Rozdział 35

Cami
Ok, Leon zaraz tu przyjdzie. Ciekawe czy spodoba mu się moja piosenka? A jak mu się nie spodoba? Uzna, że to beznadzieja? Nie panikuj! Będzie dobrze! Powtarzałam sobie w duchu i nerwowo chodziłam po pustej sali muzycznej, gdy nagle ktoś wszedł i zasłonił mi oczy.
-Zgadnij kto to?-spytał, ale ja dobrze wiedziałam kim jest, perfumy powiedziały mi wszystko
-Hm...David Villa?-spytałam i momentalnie się uśmiechnęłam
-Nie. Próbuj dalej.-powiedział radośnie
-Pedro?-spytałam ściągając jego ciepłe dłonie z mojej twarzy i obróciłam się
-Tak to ja we własnej osobie i na żywo! Pięknie się uśmiechasz.-powiedział, a ja poczułam motyle w brzuchu, co było mega dziwne, bo dotychczas czułam się tak tylko przy Broduey'u.
-Nie wiem co powiedzieć.-odparłam szczerze
-Nie musisz nic mówić, ważne żebyś się tak pięknie uśmiechała i mnie posłuchała. Od czasu naszego pierwszego spotkania nie mogę przestać o tobie myśleć.-powiedział sięgając po gitarę, następnie zaczął śpiewać cudną piosenkę, muszę przyznać, że ma anielski głos. Piosenka też była piękna. Gdy skończył, przybliżył się do mnie i gdy nasze twarze dzieliły centymetry, pocałował mnie. To był wręcz magiczny moment, mógłby się nigdy nie kończyć, ale właśnie wtedy do sali wszedł Leon.
-Przeszkadzam?-spytał zmieszany
-Nie.-odparliśmy chórem, Pedro wyszedł
-Sory, trochę dziwnie się czuję, nie kochasz już Broduey'a?-spytał Leon
-To nie tak, ja go kocham, ale on mnie okłamał.-nareszcie mogę się komuś wygadać
-A co z tym facetem?-spytał
-Pedro jest świetnym facetem i chyba też coś do niego czuję.
-Raczej, chyba inaczej byście się nie całowali? No nie?
-Chyba.
-Wolisz go niż Broduey'a?
-Nie wiem. Kocham Brodueya, ale on nie walczy o naszą miłość, ja to robiłam od początku. Za to Pedro zabiega o mnie.
-Ok, rozumiem.
-Dzięki Leon,  że mnie wysłuchałeś.
-Nie ma za co, pokaż piosenkę.-pokazałam mu tekst i nuty, chyba mu się spodobała, i zaczeliśmy próbę
-Mówisz w tej piosence, o tym co czujesz do Brodueya i Pedro?-spytał nagle Leon
-Tak.-trudno to było powiedzieć, ale taka jest prawda
Violetta
Siedzę cała przerażona na zaliczeniu u Pablo, ale on ma dzisiaj wyjątkowo dobry humor. Może dlatego, że są z Angie razem? Szkoda, że Angie nie jest z tatą, ale może on nie zasługuje na nią?
-Zapraszam Francescę i Larę.-powiedział Pablo, wywołując je na scenę
-Pablo!-powiedziała Fran z zawahaniem
-Tak? Co się stało?
-Nie dogadałyśmy się z Larą, gdyż jej nie podoba się żadna z moich piosenek, ale przygotowałam sama piosenkę.-powiedziała niepewnie Fran, czekając na reakcję nauczyciela
-Bo to była chała!-odezwała się Lara
-Lara, proszę o spokój, albo cię wyproszę, dobrze Fran, pokaż co przygotowałaś.--ale jej Pablo powiedział! Dobrze jej tak! Fran dała czaduLudmile i Maxiemu, też świetnie poszło, piosenka Cami i Leona była boska! A Fede i Nati, po prostu WOW! Teraz kolej na mnie i Diego, wiem to, gdyż Broduey i Andres zdawali wcześniej.
-Na koniec zapraszam Diego i Violettę!-po słowach Pablo zaczęłam się zastanawiać gdzie mogę zwiać jakoś nam poszło
-Dobrze, ładnie tak więc zdali wszyscy poza Larą. Leon, bardzo cię proszę, żebyś pomógł koleżance. Koniec zajęć.-powiedział Pablo i wyszedł. To chyba jakiś żart.
-Vilu, świetnie ci poszło.-powiedział Leoś
-Dzięki, wasza piosenka była taka, głęboko. Prosto z serca.-powiedziałam, widziałam, że ta małpa się na nas gapi więc przyciągnęłam do siebie Leona i pocałowałam go. Popatrzyłam na nią, chciałam powiedzieć:,,ON JEST MÓJ", ale sobie darowałam.
-Nie znałem cię od tej strony.-powiedział Leoś, popatrzyłam na niego i dodał:
-Nie to, że mi się nie podoba.-przytulił mnie i odeszliśmy.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest next, dziękuje za wszystkie komentarze. Piszę dalej, trochę się was boję, że najedziecie mi na chatę;)
Jak wam się podoba? Wiem, że trochę krótki i nudnawy, ale chciałam szybko dodać, żeby was nie zawieść. Jak będziecie czytać to wchodźcie w linki plis:)
14 komentarzy--->next
Pozdrawiam Zuza Ł

poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 34

Ramallo
Dobrze, kwiaty są, wyglądam jak to ja, znośnie. Która godzina? Czy ja ciągle zerkam nerwowo na zegarek? to żałosne! O, idzie! Jak pięknie wygląda, ładnie do niej pasuje ta sukienka.
-Cześć! Przepraszam za spóźnieni!-powiedziała, siadając
-Nic nie szkodzi, pięknie wyglądasz! Proszę to dla ciebie!-powiedziałem, podając jej kwiaty
-Dziękuje, nie musiałeś..-powiedziała, lekko skrempowana, długo rozmawialiśmy, aż ona zapytała:
-Powiedz mi teraz, dlaczego wtedy uciekłeś?
-Nie uciekłem.-powiedziałem spokojnie
-Tak, jasne. Nie uciekłeś tylko wyjechałeś za granicę bez słowa! Też mi różnica. Przestraszyłeś się, że zaczęłam wspominać o ślubie?
-Nie uciekłem[....]-wytłumaczyłem jej całą zaistniałą wtedy sytuację
-Przepraszam, strasznie mi teraz głupio. Cały czas żyłam w przekonaniu, że mnie nie chciałeś.
-Nic się nie stało, to była normalna reakcja, a poza tym zawsze chciałem się z tobą ożenić:)

Fran
Nie wierzę! To już dzisiaj! Ale się stresuję! A jak Marco się nie dostanie? Załamie się wtedy i co ja zrobię? Jeszcze Larze nie odpowiada żadna z moich propozycji na piosenkę na zaliczenie zajęć z Pablo. Jak nie zaakceptuje żadnej, to powiem, że się nie dogadałyśmy. Najwyżej nie zaliczę! Trudno, zdarza się.
-Teraz zapraszamy Marco.-powiedziała Angie, a ja zesztywniałam i ręce zaczęły mi się trząść. Poszłam zobaczyć jak mu idzie, i co się okazało? On się wcale nie stresuje, śpiewa sobie na luzie. Jak on świetnie śpiewa! Zaraz, czy on śpiewa dla mnie? To urocze. Chwilę później wyszedł, a ja spytałam:
-I jak?
-Dobrze, a jak miało być? Jak będą wyniki to się dowiemy, a to już niedługo. Poza tym, to mnie pochwalili.-powiedział bardzo spokojnie, ja się chyba bardziej denerwuję niż on
-Zobacz! Znalazłam mój klucz!-powiedziałam, pokazując mu moją zgubę
Cami
No nie! To jakieś dziwne! Czy istnieje miłość od pierwszego wejrzenia? Może to się zdarza tylko w bajkach? Wiem, że na pewno istnieje miłość od pierwszego pocałunku, dowodem na potwierdzenie tej tezy są Leon i Viola. Piękna z nich para! Zazdroszczę im! Z taką łatwością pokonują wszystkie problemy! Dlaczego ja ciągle myślę o tym nowym? Pedro jest ładny, uroczy i miły, ale ja kocham Brodueya. Ja go kocham? Może nie tak bardzo jak kiedyś? Ale dlaczego? Zapomniałaś kretynko, że on cię okłamał. Nie mam pojęcia co robić. Niech ktoś mi powie czego oni ode mnie chcą. Pedro to tylko kolega, a Broduey to skończony idiota. Gdy tak rozmyślałam wpadła mi do głowy piosenka. Zapisałam ją i postanowiłam, że nazajutrz  przedstawię ją Leonowi.
Violetta
Zastanawiam się czy nie zrezygnować z zaliczenia. Może na poprawce nie musiałabym śpiewać z Diego? On mnie tak wkurza! Violetto, ty to jesteś ,,genialna". Jest pierwsza nad ranem, a ty myślisz o takich ważnych sprawach. Przytuliłam się mocno do śpiącego Leona i zasnęłam.
Rano
Obudziłam się, a mojego ukochanego nigdzie nie było. W pierwszej chwili pomyślałam, że uciekł od mnie, ale jego wszystkie rzeczy były, więc zaczęłam się zastanawiać gdzie on jest. Właśnie chcaiłam wstać, gdy wszedł do pokoju z wielką tacą.
-Śniadanie dla pięknej pani.-powiedział kładąc przede mną tacę
-Dziękuję.-powiedziałam i pocałowałam go w policzek, a on się uśmiechnął
Kiedy zjadłam i się ogarnełam, poszliśmy do studia, ale to co tam zobaczyliśmy zabrało nam głos.
Angie całowała się z Pablo. Oczywiście nie mogę jej tego zakazać. Pablo jest świetnym facetem, ale wolałabym, żeby Angie była z tatą. W sumie to się jej nie dziwię, jest młoda i chce sobie ułożyć życie.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest następny, a nie powinno go być. Muszę wam powiedzieć, że jest mi bardzo przykro. Poprzedni rozdział był wyświetlony ponad 100 razy, a skomentowało go 11 osób. Jeśli pod tym rozdziałem nie będzie 13 komentarzy, kończę pisać bloga.(komentarze mogą być negatywne, bo ten rozdział to chała)
Pozdrawiam (może już ostatni raz) Zuza Ł


poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział 33

Angie
Wróciłam do mieszkania i poczułam ładny zapach, Pablo przyszedł wcześniej i zrobił kolacje. Była bardzo dobra, ale nie potrafiłam się cieszyć, bo ciągle myślałam o Violetcie. Czy German wyczuje alkohol?
Czy będzie się czepiał? I czy o mnie myśli? O matko właściwie to myślę o Germanie! Ogarnij się kobieto! On cię okłamał, gdy tak rozmyślałam Pablo przysunoł się bliżej. NIE, nie i jeszcze raz nie! Odepchnęłam go mówiąc:
-Pablo... wybacz, ja... jeszcze... nie jestem...-ale ja się jąkam
-Gotowa?Angie, nadal go kochasz! Mimo tego co ci zrobił??? Zastanów się.-powiedział, ale chyba nie był urażony
-Nie, to nie tak jak myślisz! Ja po prostu nie jestem gotowa na nowy związek.-o matko zmyśliłam coś na poczekaniu, bo przecież nadal kocham Germana, ale chyba dobrze to przyjął
-Ok, czyli jak zawsze jestem tylko, chwilowym towarem zastępczym, rozumiem. Nie będę przeszkadzał, do jutra.-powiedział i odszedł, a ja zaczęłam płakać.
Próba z Diego
Violetta
Ciekawe co robi Leon? o matko jak mi się chce spać! Ziewnęłam! Okropna ta piosenka! Leoś napisałby lepszą, gdy tak sobie rozmyślałam usłyszałam głos Diego, jeszcze on!
-Hej! Księżniczko! Jesteś na innej planecie?-spytał ironicznie i mrugnął
-Nie.-niestety
-Zaczynamy ćwiczyć?
-Co?
-Piosenkę! Dałem ci przed chwilą nuty, skup się!-nie awanturuj się tak, głowa mnie boli
-Tak.-ćwiczyliśmy ją jakieś 100 razy, a ten idiota ciągle się czepiał, już nawet przyszła Fran, Ludmi, Fede i Maxi. I wszyscy słyszeli jak się na mnie wydzierał. Właśnie wszyscy, a gdzie Leoś? Obronił by mnie przed tym kretynem, przecież jest moim rycerzem na białym koniu.
-SKUP SIĘ! Powtarzam to setny raz! Źle wchodzisz w wysokie dźwięki!
-Odwal się od niej! Sam masz złe podparcie oddechowe!-usłyszałam ten najwspanialszy głos
-Leon!-krzyknęłam i jak dziecko pobiegłam, rzucić mu się na szyje
-Cześć kochanie, dlaczego on się tak na ciebie drze?-spytał przytulając mnie
-On nie wie a ty byś chciał?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Jak próba z Cami?
-Nijak, nie mamy piosenki, ale Cami powiedziała, że kończy jakąś.
-Nie chcę przeszkadzać w romantycznej gatce, ale czy możemy kontynuować próbę?-spytał ironicznie Diego
-Tak.-odpowiedziałam niechętnie, to była jakaś masakra, aż nagle zamknęłam oczy i co zobaczyłam?
oto co zobaczyłam
-I nie możesz tak śpiewać jak z nim?-spytał Diego
-Nie, bo ty to nie on! Koniec próby! Leon idziemy!-po tych słowach zabrałam swoje rzeczy i razem z Leonem wyszłam, i słyszałam jak Diego się wkurza
Camila
O nie! Ciągle myślę o Brodueyu i jeszcze piosenka! Muszę coś napisać, obiecałam Leonowi. Może coś o przyjaźni? Piosenki o miłości są takie oklepane! Nagle ktoś na mnie wpadł.
-Uważaj!-wrzasnęłam, ale kto to do licha jest?
-Sory, a tak w ogóle jestem Pedro!-powiedział podając mi moją torebkę i rękę
-Hej, jestem Camila, ale przyjaciele mówią mi Cami.-uśmiechnęłam się szeroko
-Jestem tu nowy, i mogę mieć prośbę?-spytał
-Jasne.-odpowiedziałam przyjacielsko
-Oprowadzisz mnie po studiu?
-Oczywiście.-okazał się tak miłym chłopakiem, że potem poszliśmy też na spacer do parku, ale pod koniec poczułam się niezręcznie, bo przytulił mnie. Wróciłam do domu i myślałam o nim i Brodueyu, który  ciągle dzwonił lub pisał smsy. Zamyśliłam się.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak? Podoba się? Dzięki za 12 komentarzy, motywują mnie do dalszego pisania. Dziękuję mojej najwierniejszej czytelniczce M.T.S:)
13 komentarzy--->NEXT
Trzymajcie za mnie kciuki jutro odda mi pracę z fizyki;*
Pozdrawiam Zuza Ł


piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 32

Ramallo
-Esmeralda? To naprawdę ty?-spytałem patrząc jej prosto w oczy, może ja tylko śnię
-Tak, Ramallo, to ja we własnej osobie.
-Nic się nie zmieniłaś!-piękna jak zawsze!
-Czyli zawsze wyglądałam tak staro?-spytała z uśmiechem, teraz byłem pewny, że to ona, taka piękna i zabawna, cała Esmeralda
-Nie, oczywiście, że nie! Wyglądasz teraz bardzo młodo! Może pójdziemy na kawę... tak jak starzy dobrzy znajomi.-zaproponowałem, ale trochę się bałem, że powie:,,NIE"
-Z wielką chęcią, ale dzisiaj nie mogę, mam spotkanie. Może jutro? Chyba, że znpwu mnie zostawisz i wyjedziesz za granicę?-???
-Jasne jutro, może o 17:00?
-Jasne, tu jest moja wizytówka, zadzwonisz? Dogadamy się gdzie, ok?-powiedziała podając mi wizytówkę
-Oczywiście, ale to będzie późno, bo muszę pracować.
-Nie ma sprawy, do usłyszenia.
-Do usłyszenia, powodzenia na spotkaniu!
-Dzięki!-po tych słowach odeszła.
Violetta
Stałam jak głupia i patzryłam zdumiona na Diego i Larę.
-Hej, przyszliśmy na imprezkę!-powiedział Diego i razem z Larą weszli do środka
-Po co tu przyszliście?-usłyszałam wściekłego Leona
-Na imprezę.-odpowiedziała bardzo spokojnie Lara
-To chyba pomyliliście adres.-oznajmił Leon
-Leoś, przestań. I nie. Nie pomyliliśmy adresu. To twój dom, i tu miała być impreza.-powiedziała Lara i już przystawiała łapy do Leona
-Wiecie co? Tam są drzwi!-oznajmił Leon pokazując wyjście, ale oni mieli to gdzieś, usiedli i się rozgościli
-Vilu, możesz dać mi jeszcze soku?-spytała Ludmi, gdy Diego bezczelnie usiadł między nią a Fede
-Jasne, idę  do kuchni wycisnąć.-powiedziałam wstając
-Pójdę z tobą, ok?
-Jasne.-powiedziałam i udałyśmy się do kuchni
-Co to do licha ma znaczyć?-spytała nagle Ludmiła
-Dobre pytanie, nie mam pojęcia, ale Leon już jest wściekły! Ja też! Widziałaś? Lara JUŻ SIĘ MIGDALI DO LEONA! Co ona sobie wyobraża?-wybuchłam
-Spokojnie ty zazdrośnico, mam plan!-oznajmiła z błyskiem w oku
-Niby co zrobisz?-spytała kąśliwie
-Zadzwoń do Olgi, żeby przyszła i wygoniła wszystkich, ja ich zbiorę i powiem o co chodzi, co ty na to???-ona ma same świetne pomysły
-Tak zrobię, ale zadzwonię do Angie.-powiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę
-Świetnie, ja zawołam Leona, żebyś mu wszystko wytłumaczyła.-powiedziała i przyprowadziła mojego zdenerwowanego chłopaka, a ja mu wszystko wytłumaczyłam
-Dzwonię, a ty idź, ok?-spytałam Leona
-Jasne.-powiedział i pocałował mnie w policzek
-Tak Violu?-po głosie mojej kochanej ciotki usłyszałam, że jest przygnębiona
-Potrzebuję twojej pomocy.
-Jak ci mogę pomóc?-spytała zatroskana, wytłumaczyłam jej wszystko i była w mieszkaniu Leona za 20 minut
-Ja otworzę!-powiedziałam, gdy rozległo się pukanie do drzwi
-Angie? Co tz tu robisz?-spytałam ,,zdziwiona"
-To chyba ja powinnam o to spytać?-powiedziała ,,wściekła"
-No ja....
-Co to za gwar? Wszyscy wypad! Koniec imprezy!-powiedziała Angie kiedy tylko weszła do salonu, prawie wszyscy posłusznie wyszli, wszyscy poza upitym już Diego
-CO? To nie twoja impreza mała, więc nie podskakuj!-powiedział, a Angie nic nie odpowiedziała tylko uderzyła go w twarz, a następnie wyprowadziła
-Wow! Angie, jestem pod wrażeniem! Jesteś świetną aktorką i twój prawy sierpowy też robi wrażenie!-powiedział Leon
-Dziękuję, a teraz muszę was odstawić do domu.-oświadczyła moja niesamowita ciotka
-Ale jak? Śmierdzi od nas alkoholem.-powiedziałam
-Da się zrobić! Dajcie nóż.-powiedziała wyjmując z torebki 2 cytryny, zjedliśmy trochę, i mniej pachniało od nas alkoholem, Angie odwiozła nas do domu, pokłuciła się z ojcem i niestety wróciła do siebie

Następnego dnia, zajęcia z Pablo
-Dobra, proszę o chwilę ciszy!-krzyknął Pablo, a gdy wszyscy umilkli, kontynuował:
-Waszym zadaniem będzie napisanie i zaśpiewanie piosenki w duetach.-oznajmił, super, mogę napisać z Leonem jakąś fajną piosenkę
-Możemy już się dobrać?-spytała Fran
-Nie, ja już was dobrałem, tak więc:
Leon będzie pracował z Camillą
Violetta i Diego to następny duet
Ludmiła zaśpiewa z Maxim
Andres z Brodueyem
Francessca z Larą
I Federico z Nati! Życzę powodzenia, możecie śpiewać o czym chcecie, ale macie tylko 5 dni! Życzę powodzenia!-to chyba jakiś żart! Nie będę śpiewać z Diego, o już tu idzie
-To będzie najlepszy  duet! Nie martw się już mam piosenkę, musimy tylko poćwiczyć, ale i tak jestem pewien, że wyjdzie nam zawodowo.-powiedział bezczelnie
-Do prawdy?-spytałam
-Oczywiście! A co ma nie wyjść? Ja świetnie śpiewam i ty masz anielski głos.-i właśnie przyszedł Leon
-Fascynujące, możemy już iść Violetto?-spytał
-Jasne.-powiedziałam i odeszliśmy, a potem pocałowałam Leona na oczach Diego, ale był wściekły, za to Leoś był w siódmym niebie:)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest następny, nie za długi?????? Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale rodzice zagrozili, że jak nie poprawię ocen, zabiorą mi komputer:(
12 komentarzy--->NEXT
Pozdrawiam, przepraszam i liczę, że mi wybaczycie Zuza Ł

wtorek, 12 listopada 2013

Quiz KIM JESTEŚ?

1. Co brzmi najlepiej?
a)gitara
b)pianino
c)mój głos

2. Malujesz się?
a)czasami
b)zawsze lekko
c)oczywiście

3. Jesteś szczera?
a)ZAWSZE!
b)nie zawsze.....(źle mi z tym)
c)zależy, ale co w tym złego? Cel uświęca środki

4. W szkole jesteś?
a)normalną fajną dziewczyną, ale nie popularną
b)dziewczyną? sama nie wiem czy to takie ważne?
c)najpopularniejsza

5. Ulubiona piosenka?
a)nel mio mondo
b)ser mejor
c)destinada a brillar

6. Ulubiony przedmiot?
a)gitara
b)pamiętnik
c)lusterko

7. Plany na przyszłość?
a)nie wiem
b)muzyka
c)będę gwiazdą

8. Co robisz z chłopakiem, którego kochasz?
a)zaprzyjaźnie się, a potem może coś więcej
b)nic, lepiej, żeby on nie wiedział
c)banał! zdobędę go!

9. Twoja najlepsza przyjaciółka ma cię gdzieś, co robisz?
a)nic, mam innych przyjaciół
b)bardzo mi z tym źle, ale chcę żeby była szczęśliwa
c)przyjaciółka? teraz wróg! Oj popamięta mnie wstrętne dziewuszysko!

10. Twoja przyjaciółka chodzi z chłopakiem, którego kochasz, co robisz?
a)nic, nie pasują do siebie, więc zerwą
b)życzę im szczęścia, przyjaźń ważniejsza niż chłopak
c)odbiję jej go! W miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone

11. Co kochasz najbardziej?
a)chłopaka
b)muzykę
c)mnie!



A-FRAN
B-VIOLETTA
C-LUDMIŁA

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za brak nexta, ale mam spr z łaciny, kartkówkę z matmy i będzie mnie pytać z fizyki!
KIM JESTEŚCIE????
Pozdrawiam Zuza Ł

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 31

Cami
Broduey mnie znowu okłamał! Jak on mógł, powiedział, że nie może się ze mną spotkać, bo jego mama ma urodziny, więc zadzwoniłam i okazało się, że urodziny miała 2 miesiące temu! A on poszedł sobie gdzieś z kuzynami! Co za skończony idiota!
-Cześć kochanie!-powiedział próbując mnie przytulić
-Cześć! Jak urodziny mamy?-powiedziałam szorstko i z delikatną, niewyczuwalną ironią
-Co? A urodziny mamy, no... nudy sama wiesz, cała rodzina i...
-Kuzyni?-przerwałam
-Taak...
-Wiesz, nie wysilaj się! Wiem, że kłamiesz, dzwoniłam wczoraj i nie było cię w domu? Gdzie byłeś?-sama odpowiedziałam
-Byłeś z kuzynami! No co? Nic nie powiesz????-wtedy poczułam jego oddech, bardzo, ale to bardzo blisko i mnie pocałował idiota! Muszę przyznać, że dobrze całuje, ale i tak sobie poszałam. Należało mu się, powinnam jeszcze dać mu z liścia!














Angie

-Cześć Olga!-powitałam ją
-Angeles! Nareszcie wróciłaś!-przytuliła mnie
-Nie wróciłam, przyszłam po moje nuty, Ramallo zapomniał ich wziąć.
-Ach, no szkoda, zaraz powinni wrócić z panem Germanem, to cię odwiezie.
-Nie ma potrzeby, nie chcę widzieć Germana.
-WRÓCILIŚMY!-usłyszałam bardzo zadowolony głos Ramallo
-I CO? Udało się?-spytała Olga
-TAK! Przetarg na dwa miliony!-powiedział i przytulił ją, najwidoczniej ze szczęścia zapomniał o przestrzeni osobistej
-Gratuluję.-powiedziałam i poszłam po nuty
W mieszkaniu Leona
Violetta
O matko! Od godziny wszyscy pijemy, śpiewamy i żartujemy! Jest super, tylko jak ja do domu wrócę?
-Marco, dlaczego nie zapiszesz się do studia?-spytała Nati
-Dobre pytanie.-podchwycił temat Leon
-Ja się nie nadaję...-zaczął Marco
-Serio?-spytałam
-Tak.
-To zaraz zobaczymy.-podałam mu gitarę Leosia
marco śpiewa
-Świetnie!-powiedzieli wszyscy po jego występie
-Dzięki, może spróbuję.-powiedział Marco i popatrzył pytająco na Fran
-Spróbujesz!-powiedziała i wtedy rozległ się dzwonek
-Kto jeszcze?-spytał Fede?
-Nie wiem.-powiedziałam, poszłam otworzyć i prawie się przewróciłam
Ramallo
Zadzwonić do japończyków, sprawdzić umowę, iść do banku, odebrać papiery od notariusza. Zapomniałem o czymś? Nie, chyba nie.
-O matko! Strasznie panią przepraszam!-wpadłem na kobietę i rozsypałem jej papiery
-Nie szkodzi.-powiedziała przyjaznym głosem, a ja zabrałem się za zbieranie papierów
-Lisandro Ramallo?-spytała
-Tak.-odpowiedziałem niepewnie, i wtedy popatrzyłem jej prosto w oczy, to była ona....
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I co? Przeprasza, że nie dodałam wczoraj, ale nie miałam weny, czego dowodem jest ten fatalny rozdział, poprawię się. Obiecuję, 10 komentarzy---> NEXT
Dziękuję za wszystkie komentarze, motywują mnie do pisania
Pozdrawiam Zuza Ł

piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 30

W domu
Violetta
Siedzieliśmy sobie w pokoju z Leonem i rozmawialiśmy, nawet skomponowaliśmy kawałek naprawdę niezłej piosenki, kiedy on nagle powiedział:
-Miałaś mi powiedzieć, dlaczego Ramallo nie powiedział twojemu tacie o naszym pocałunku w parku???
-Mówiłam ci, że to dłuższ historia...
-Tak, ale mam czas i chcę jej posłuchać.-nalega, nie mam wyboru
-Ramallo uważa naszą miłość za prawdziwą, a jego motto życiowe to ,,Nigdy nie szkodzić prawdziwej miłości". Był młody mił jakieś 17-18 lat i się zakochał. Był bardzo szczęśliwy, ale pewnego dnia okazało się, że jego rodzice nie akceptują tej dziewczyny. Zakazali mu się z nią widywać, ale on był uparty i zakochany. Jego rodzice zfałszowali do niego list, w który żekomo jego ukochana napisała, iż ich miłość nie ma przyszłości. Wtedy on się załamał, a jego rodzice wywieźli go do Argentyny, gdzie poznał mojego tatę i się zakumplowali. Wracając do tej dziewczyny, to rodzice Ramallo jej też napisali list, że Ramallo jej nie chce, i że wyjeżdża. Ramallo próbował jej szukać, a mój ojciec mu w tym pomagał, ale gdy raz trafili na ślad, ona im nie uwieżyła i powiedziała, że nie chce do tego wracać oraz, że potrzebuje przestrzeni osobistej. Od tego czasu Ramallo nigy się nie zakochał.
-Wow, co za historia! Myślałem, że motto Ramallo to: ,,Przestrzeń osobista".-Leon był zdumiony
-No widzisz, to co może zorganizujemy jakąś imprezę?-zaproponowałam
-Dobra, może u mnie w mieszkaniu? Bo wiesz, tu, to raczej z twoim ojcem niezbyt.
-Fajnie.
German
Co mam zrobić, żeby Angie mi wybaczyła? Trochę ją okłamałem, ale przecież wie jak bardzo ją kocham. Ramallo ma zawsze jakiś dobry pomysł:
-Ramallo, możemy porozmawiać?-spytałem, a on oderwał się od tony papierów na biurku
-Jasne, ale jeśli chodzi o to żebym śledził Violettę, mówię stanowczo: NIE!
-Co mam zrobić z Jade i Angie?
-Według mnie nie masz innego wyjścia, jak poczekać 9 miesięcy, aż Jade urodzi, a potem zrobisz testy DNA i po sprawie, będziesz wiedział czy to twoje dziecko.
-Nie pomagasz, a co z Angie?
-No nie wiem, okłamałeś ją, więc jest urażona. Przepraszaj dalej, może ci wybaczy...-po tej rozmowie nadal nie czułem się dobrze, poszedłem do kuchni i mój humor pogorszył się jeszcze bardziej.
-Witaj German!-tak to głos Jade, po co ona tu przyszła?
-Cześć Jade co ty tu robisz?
-Nie denerwój się, przyszłam, żeby dać ci malutki prezent i już sobię idę!-oznajmiła podając mi kopertę
-Co to?-spytałem zdziwiony
-NIc takiego, do zobaczenia!-powiedziała wychodząc
-Olga! Mogę prosić espresso?-powiedział Ramallo wchodząc do kuchni
-Olga poszła na zakupy.-powiedziałem
-Co się stało? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha?-jak on mnie dobrze zna
-Była tu Jade, i dała mi to.-powiedziałem podsówając mu kopertę od Jade
-Dlaczego nie otworzyłeś?-spytał otwierając kopertę, przestraszył mnie bo nic nie mówił, ale czuć było, że to kartka od Jade, czułem jej perfumy. Zawsze korespondencja od niej pachnie jej perfumami
-I co?-spytałem
-Jade umie pisać, i... Zresztą sam patrz



To nasze dziecko









Ludmiła
-Cześć Fede, mów co to za niespodzianka?-już się nie mogę doczekać
-Pierwsza,...-pocałował mnie
-Ta jest chyba najlepsza.
-I druga.-podał mi jakiś papier
-Co to?-spytałam
-To gwiazda, oczywiście ty jesteś najjaśniejszą z gwiazd, ale ta jest twoja własna.
-To urocze, dziękuję!-żuciłam mu się na szyję
Fran
No i gdzie on jest? Spóźnia się, a miał mi pomoć z piosenką!
-Cześć, przepraszam za spóźnienie!-no nareszcie, zaczeliśmy śpiewać i cała złość mi mineła, a nawet czułam się tak jakoś magicznie
Maxi
-Nati! Nati! Zaczekaj!-krzyknołem
-Co chcesz?-spytała zapłakana
-Przepraszam, że nie przyszedłem jak śpiewałaś, ale miałem próbę z chłopakami.-próbowałem się wytłumaczyć
-Tak, bo oni są zawsze ważniejsi ode mnie! Maxi po co się ze mną wiązałeś, jak i tak nigdy nie masz dla mnie czasu?
-Nati, to się zmieni. Błagam daj mi szansę! Poczekaj 1 minutę!
-Dobrze!-pobiegłem po kwiaty, mineło 30 sekund, przybiegłem, klęknołem mówiąć:
-Nati! Czy wybaczysz mi? I znowu zostaniesz moją dziewczyną?
-Dobrze, ale ostatni raz!-nareszcie się uśmiechnęła
 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I co myślicie? To już 30 rozdział, a ja dokładnie pamiętam jak pisałam pierwszy, są inne pary poza leonettą.
10 komentarzy---> NEXT
Pozdrawiam Zuza Ł

czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 29

Angie
Weszłam do kuchni za wściekłym Germanem i zaczęło się robić ciekawie.
-CO?!?!?!?-oczywiście German musiał się wydrzeć, pewnie na całej ulicy to słyszeli, no ale on nigdy nie myśli zanim zacznie krzyczeć
-No trzeba założyć alarm przy lodówce, bo Ramallo ciągle z niej coś zabiera! A ja tylko sprzątam, chodzę na zakupy, gotuję i prasuję! Mam dość chcę trochę wolnego czasu, ale oczywiście nikt tego nigdy nie docenia!-Olga chyba minęła się z powołaniem, powinna być aktorką
-O nie! Wypraszam sobie! Jem żeby żyć! I to ja powiniennem narzekać na brak wolnego czasu, gdyż cały czas spędzam sprawdzając umowy, pisząc oferty dla klientów, robiąc za sekretarkę i szofera naraz!-Ramallo też się wczuł w rolę
-Nie o to mi chodzi!-wrzasnął
-NIE KRZYCZ NA NICH!-teraz to ja się wydarłam
-Zakażesz mi?-teraz jest bezczelny
-Tak! To jest mój dom i moje zasady! A jak ci się nie podoba....-przerwał, ale ja dobrze wiem co chciał powiedzieć
-Tak. Nie podoba mi się i zrobię to co chciałeś! WYPROWADZAM SIĘ!-i co zdziwiony?
-Angie, przecież wiesz, że nie o to mi chodziło.... Ja nie chcę, żebyś.... się wyprowadziła
-To twój problem, zaraz zadzwonię, żeby Pablo mi pomógł z wyprowadzką!
-Angie! Wiesz, że nie o to mi chodziło, błagam zostań.... Przepraszam, przecież mnie znasz, wiesz, że jestem wybuchowy!
-Spadaj! Ramallo mógłbyś jutro mi przywieść resztę moich rzeczy?
-Oczywiście! Ale po pracy, wiesz tak około 22:00?
-Jasne!-jestem mu bardzo wdzięczna i wnerwiłam Germana
-Zaraz, nie Ramallo nie pomożesz, bo Angie nigdzie się nie wyprowadza!-oświadczył jakby był panem i władcą
-Nie rozkazuj mi!-jest bezczelnym idiotą
-Co robi Violetta?
-Śpi.-oświadczyła Olga
-Przecież mówiłaś, że nie mają ubrań.-i po tym zapadła grobowa, niezręczna cisza i German robił się czerwony ze złości
-Wiecie co, udowodnię wam, że tam do niczego nie doszło.-oświadczyłam przerywając  ciszę
Poszliśmy wszyscy cichutko na górę a ja odkryłam trochę kołdry i okazało się, że Violetta ma na sobie piżamę z krótkimi spodniami i bluzkę na naramkach. Kiedy wyszliśmy spytałam:
-Jeszcze macie do czegoś zastrzeżenia?
-Nie....
Godzinę później byłam już w swoim mieszkaniu i całą noc przegadałam z Pablo.
Rano
Violetta
Obudził mnie delikatny pocałunek Leona. Nie otwierając oczu przyciągnęłam go do siebie i namiętnie pocałowałam.
-Dzień dobry kochanie.-wyszeptałam mu do ucha
-Tak mogę zaczynać każdy dzień. Nie chcę psuć tej chwili, ale która jest godzina?
-8:20, powinniśmy już wstawać.-a było tak pięknie
-Śniadanie!-głos Olg jest wyjątkowo donośny
Dzień jak co dzień, zajęcia w studio, potem wróciliśmy z Leonem do domu.
-Jadę do Angie! Ktoś jedzie ze mną?-krzyknął Ramallo
-Nie!-odkrzynełam
-Właśnie, my też wychodzimy.-oświadczył Leoś
-Gdzie?
-Zobaczysz.
Po 15 minutach w parku
-Usiądziemy sobie?-spytał Leoś, wskazując ręką na ławkę
-Jasne.
-Zamknij oczy.
-Po co?
-Zamknij oczy, proszę.-tak ładnie się uśmiechnął, że zamknęłam oczy
-Pomyśl o czymś romantycznym.-po co?
 i wtedy mnie pocałował, to było takie romantyczne, jak już się od siebie odkleiliśmy powiedział:
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
-No i chyba mamy kłopoty.-oświadczył nagle Leon
-Co się stało?
-Ramallo, na pewno powie twojemu tacie.-i wtedy podszedł Ramallo
-Przeszkadzam?-spytał
-Nie....-odpowiedzieliśmy obydwoje
-No nie bójcie się, nic nie powiem Germanowi, wiesz dlaczego Violetto.-powiedział, mrugnął i odszedł
-O co chodzi?- spytał nagle Leon
-Opowiem ci w domu, ale to dłuższy historia. Ok?
-Oczywiście.
Poszliśmy powoli do domu.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak? Nie jest trochę za długi? Przepraszam za brak innych par, ale pojawią się. 8 komentarzy--->NEXT
Pozdrawiam Zuza Ł

środa, 6 listopada 2013

Rozdział 28

Angie
-German nic cię nie boli? Pokarz!
-Nie, Angie nic się, ał, nie. Jest super, serio!-zgrywa bohatera jak zawsze! Co za palant!
-OLGO!!!!!!-zawołałam
-Co się stało ważniejszego od mojej pieczeni?-przyszła zdenerwowana Olga, a ja opowiedziałam szybko co się stało i pokazałam ręke Germana.
-Będzie dobrze! Trza prześwietlić, a jak nie jest złamane to nastawić!-oświadczyła Olga
-Ale jak to?-spytał przerażony German
-Normalnie! Nie słyszałeś? Zawsze miałeś świetny słuch!-powiedziałam  ironicznie
-Bez kłutni! Jedziemy do szpitala!-zarządziła Olga
-Ale jak? Piłam wino do kolacji, a Ramallo pojechał z Leonem.-powiedziałam
-Moim samochodem, ja poprowadzę!-uznała Olga, nie to się źle skończy, Ramallo zawsze powtarza, że Olga za kółkiem to jak tańczący głuchy!
-Świetnie...
-Idziemy? Co się pan tak guzdra??? Do samochodu szybko!
Pojechaliśmy nic się nie stało poza tym, że Olga próbowała poderwać każdego lekarza, więc wróciliśmy do domu a ja poszłam do pokoju.
Violetta
Z ręką taty już ok, ale z jego sercem raczej masakra! Angie jest nadal na niego wściekła i do tego Jade dzwoni co 10 minut! A gdzie Leoś i Ramallo, muszę mu wydzielić miejsce w szafie!
-Wróciliśmy!-to głos Ramallo, nareszcie przyjechali! Nareszcie!
-Hej, nareszcie!-zeszłam i rzuciłam się Leonowi na szyję
-Nie było mnie przez godzinę...
-A ja już się stęskniłam.
-Dobra, ja nie chcę wam przeszkadzać, zaniosę twoją torbę do pokoju Violetty!-przerwał nam Ramallo
-Nie ma potrzeby, sam to zrobię.-powiedział Leon biorąc torbę i udaliśmy się do mojego pokoju
-Wydzieliłam ci kawałek szafy!-oznajmiłam radośnie
-Super, ale wiesz, że nie potrzebuję dużo miejsca!
-Vilu, widziałaś może moją górę od piżamy?
-Nie, a jak wygląda?
-Taki t-shirt szary.
-Nie nie widziałam, ale zawsze możesz spać bez koszulki!
-Chyba nie mam innego wyjścia.
Wieczorem
No i jestem pod wrażeniem ojciec nie wszedł do mojego pokoju, a Leon jest w nim od 3 godzin. Jak ja go kocham! O idzie, jak on cudnie wygląda bez koszuliki!
-Co tam piszesz?-spytał
-Nic,..-powiedziałam pośpiesznie zamykając pamiętnik.
Pogadaliśmy trochę i poszliśmy spać.
Olga
Zerknę tylko na chwilkę do Violetty. O matko! No nie! Idę muszę porozmawiać z panem Germanem, może lepiej z Angie??? Nie, oni mają ważniejsze sprawy, może lepiej porozmawiam z Ramallo.
-Ramallo! Proszę odejść od tej lodówki!-jak zawsze grzebie mi w lodówce, no co za bezczelność!
-Co się stało Olgo?-spytał szybko zamykając lodówkę, jadł moje ciasto! Cały był umazany bitą śmietaną!
-Źle Ramallo, bardzo źle!-próbowałam się do niego przytulić
-Przestrzeń osobista!-odepchnął mnie szybko
-Oj, dobrze, przecież nie gryzę!
-Co się stało?
-Violetta?
-Co?
-Violetta i Leon!
-CO?
-Oni no chyba.....
-NIE!
-TAK!
-NIE!
-Widziałam, śpią. Ona na jego torsie, noga Violetty i ręka wychodzi spod kołdry!
-I? Raczej do niczego nie doszło.
-Tak? To dlaczego nie widziałam u żadnego z nich ubrania?-no i klapa! W tej chwili wszedł pan German
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I co przegięłam? Jak się podoba? 7 komentarzy---> NEXT
Tak, tekst Leośa był z NDiNZ
Pozdrawiam Zuza Ł

wtorek, 5 listopada 2013

To ja......

Zuza
Lat 14
Nie mam rodzeństwa, mam psa (yorka)
Moi rodzice nie wiedzą, że piszę bloga i lepiej niech tak zostanie.(moją muzykę uważają za głupotę i nie wiedzą, że mimo zakazu piszę piosenki a co dopiero blog), czasem miałam dni gdzie chciałam zostawić bloga, ale odwiodła mnie od tego pomysłu Martina Tini Stoessel
Uwielbiam pisać piosenki i spędzać czas z przyjaciółkami(głównie na zakupach)
Prowadzę 1 blog
Ulubiona postać to Violetta
Oczywiście Fedemila
Ulubiony blog http://opowiadanie-leonetta-forever-martina.blogspot.com/
Nie lubię o sobie mówić, więc to powinno wam starczyć

niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 27

Violetta
-Angie, ile razy ja mam cię przepraszać i mówić, że cię kocham!-mówił ojciec, no robi się ciekawie
-German, mówiłeś, że twój związek z Jade był martwy od 4 miesięcy!-a o co chodzi Angie, Jade tu była? A ojciec nie zakazał jej tu przychodzić?
-Tak, no może od 4 tygodni...-ojciec coś kręci, ja to wiem
-No, może od 4 dni???-spytała ironicznie Angie, to do niej nie podobne
-Angie, błagam.-co on przeskrobał, rzadko błaga on o przebaczenie, zwykle to jego o nie błagają, dziwne
-Co, masz mnie, za głupią?-nie dobrze Angie wybuchła
-NIE! Angie, wybacz ja cię kocham!-co za wyznanie
-Doprawdy? I z tego powodu będziesz miał dziecko z Jade?
-CO?!?!?!?!?!?!?!?!? JAK MOGŁEŚ?!?!?!?!?!?!?-no tego ja nie wytrzymam
-Violetto, spokojnie, ja ci to wytłumaczę....-co do licha? Że będzie miał dziecko z tą sylikonową jędzą?
-Co mi wytłumaczysz, że będę miała siostrzyczkę lub braciszka?-spytałam ironicznie i zaciągnęłam Leona na górę
-Wyobrażasz to sobie? Dziecko z Jade?-byłam wstrząśnięta
-Spokojnie kochanie,...
-Jak mam być spokojna?!?!?
-Wiesz, to....
-Co?
-Dasz mi dokończyć?
-Tak, przepraszam, ale nie mieści mi się w głowie, że tata będzie miał dziecko z Jade!
-Jak ci się nie mieści w głowie? Był sex, nie było zabezpieczeń, jest dziecko.
-Tego to się raczej domyślam, ale z Jade?
-A co ona jakaś gorsza?
-Tak, nie znoszę jej!
-A co byś zrobiła, gdyby to było dziecko z Angie?
-Cieszyłabym się!
-Pogadajmy o czymś innym. O której jutro po ciebie przyjechać?
-A nie możesz zostać na noc?
-A CO Z TWOIM OJCEM?
-Obiad!-głos Olgi zawsze roznosi się echem po całym domu
Zeszliśmy na dół, gdzie siedziała wściekła Angie, rozkojarzony ojciec i zdenerwowany Ramallo.
-Smacznego!-powiedziała Olga stawiając paellię na stół i poszła sobie do kuchni
Posiłek zjedliśmy w grobowej ciszy i nagle propozycja ojca zdziwiła chyba każdego w poboliżu:
-Leon, może byś z nami zamieszkał?
-Przepraszam, nie dosłyszałem.-powiedział zdziwiony Leon, prawie się biedak udławił
-Pytam czy z nami zamieszkasz?
-Ja? Z Violettą? Pod jednym dachem?-zdziwił się Leoś, ale mi też się to nie mieściło w głowie
-Tak.
-I ja mam teraz sprzątać pokój dla gościa????-spytała oburzona Olga
-Nie, Leon będzie mieszkał z Violettą w jednym pokoju.-oświadczył ojciec, on się dobrze czuje? Olga czegoś dosypała do jedzenia?
-D... Dobrze...-wyjąkał Leon
-To świetnie, po obiedzie Ramallo zawiezie cię po twoje rzeczy.

-Ok.-chyba wszyscy poza Angie byli zdziwieni, a tata ciągle na nią nerwowo spoglądał, lecz Angie była nieugięta, zjadła, podziękowała, wstała i odeszła od stołu.
Angie
German zrobił to specjalnie, myśli, że mu wybaczę, ale się myli. Pójdę na dół, nie powinno tam już nikogo być. Tylko muzyka mi teraz pomoże. No nie, ktoś lezie po schodach, po prostu zabiję!

Chwilkę później










------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak się podoba? 6 komentarzy---> NEXT
Rozdział dedykuję Tini
Dziękuje za komentarze pod ostatnim rozdziałem (myślę,że ten jest trochę lepszy)
Jak macie do mnie jakieś pytania, to piszcie.
Pozdrawiam Zuza Ł