sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 54

Leon
Wszedłem, a Violetta siedziała przywiązana do krzesła, czy Lara zgłupiała do reszty?
-Co ty robisz?-spytałem szarpioąc tę wariatkę
-Tłumaczę jej, że zajęła MOJE miejsce.-odpowiedziała wskazując na Violkę i prubując się uwolnić z mojego uścisku, faktem jest, że dość mocno ją chwyciłem
-Jakie twoje miejsce?-zapytałem, wytrzeszczając oczy
-Gdyby nie ona!-znów wskazała Violettę, a ja poszedłem ją odwiązać, kiedy ta kretynka kontynuowała swój tępy wywód:
-Byłbyś ze mną, ja grałabym główną rolę! Wszystko byłoby lepsze!-ona zwariowała! Jest bardziej świrnięta, niż myślałem!
-Nie bylibyśmy razem! Zrozum, nie kocham Cię! I nigdy nie kochałem! To będzie okropne co teraz powiem, ale poderwałem Cię, bo Broduey wjechał mi na ambicję i się założyliśmy.-popatrzyłem na nią, nie była smutna, lecz zdziwiona
-To znaczy, że mnie nie kochasz?-nareszcie zrozumiała
-Tak.
-I nigdy nie kochałeś?
-Tak.
-Ale.....-nie wiedziała co powiedzieć, chyba pierwszys raz w życiu
-Ale co? Przypomnij sobie, czy kiedykolwiek powiedziałem, że Cię kocham?-to był cios poniżej pasa, ale nie czułem się z tym źle, przecież ta wariatka zatruwała mi i Violettcie życie.
-Nie... Nie. NIE!-odpowiedziała wybiegając, a ja zapytałem cały czas tulącą się do mnie Violkę:
-Wszystko ok?-ale to było tępe pytanie, Verdas jesteś idiotą!
-Taak.-odpowiedziała
-Długo na ciebie krzyczała?
-Tylko kilka minut. Leon?-wypowiedziała moje imię, jak dawno tego nie słyszałem
-Tak?-cały czas trwaliśmy w uścisku
-Byłeś z Larą dla zabawy?-wiedziałem, że to wstęp do następnego pytania, ale szczerze odpowiedziałem
-Tak.
-A... A ze... Ze.. Mną... Też?-co za głupie pytanie, ale bardzo oczywiste
-NIE! Vilu, kocham Cię niezmiennie od czasu gdy na siebie pierwszy raz wpadliśmy. Kocham Cię, ponad wszystko. Kocham Cię, nawet kiedy nie chcesz mnie znać, nie mogę o tobie zapomnieć.-zobaczyłem łzy w jej oczach. Ale ze mnie idiota! Znowu płacze z mojego powodu.
-Nie płacz, przepraszam.-powiedziałem unosząc jej podbródek i zagłębiając się w jej piękne zamglone oczy
-To łzy szczęścia. Bo ja także Cię kocham, ale nie możemy być razem.-to zabolało, ja Leon Verdas, przyznaję się sam przed sobą, że jej słowo zabloało, jakby ktoś wbił mi nóż prosto w serce
-Dlaczego?-zapytałem, a i mi prawie łzy naleciały do oczu
-Bo ja na ciebie nie zasługuję. Nie uwierzyłam Ci, że między tobą, a Larą nic wtedy nie zaszło. A nie kłamałeś. Powinnam była Ci wtedy zaufać.-odparła przez łzy
-Rozumiem, mogę mieć jedną prośbę?-to był podstęp, ale nie miałem nic do stracenia
-Co tylko zechcesz.-udało się
-Zostań moją dziewczyną.-powiedziałem z szerokim uśmiechem
-Jesteś okropny!-zawołała tupiąc nogą jak mała dziewczynka
-Obiecałaś.-przypomniałem, a ona nic nie mówiąc kiwnęła głową z uśmiechem
-Czyli się zgadzasz?-droczyłem się
-Nie mam innego wyjścia.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie bardziej.-to był miód dla mojego serca, udaliśmy się by porozmawiać z przyjaciółmi, a kiedy przyszliśmy wszyscy się całowali. Marcesca, Naxi, Cares. I Diemiła??????????????????

-Wiesz o co tu chodzi?-spytała moja dziewczyna, a ja nic nie odpowiedziałem, lecz także ją pocałowałem
-Dobra, starczy już tych czułości.-powiedział Antonio, który właśnie się pojawił, a gdy wszyscy oderwali się od siebie, mówił dalej:
-Byliście świetni. A szczególnie: Violetta, Leon, Francessca, Marco, Camilla, Andres, Natalia, Maxi, Broduey, i oczywiście Diego i Ludmiła. Teraz chciałbym porozmawiać z Federico.-po tych słowach Fede udał się wraz z Antoniem, a z tego co nam potem powiedział, wynikało, że dyrektorowi przeszkadza jego sytułacja na ostrzu noża z Lu i Diego i jeśli nie zmieni postępowania to wyleci. Fede jest wściekły, a ja nie wiem, czy bronić Ludmiłę, czy jego.
Violetta
Kiedy wszyscy się rozeszli chciałam porozmawiać z Ludmiłą. Więc zaczekałam na nią i poszłyśmy do Resto.
-Bardzo Cię przepraszam za moje zachowanie.-powiedziałam ze skruchą
-Nie masz za co przepraszać, ja też nie powinnam od razu się wściekać.-odparła
-Więc jest ok?-zapytałam niepewnie
-Oczywiście, że ok.-przytuliłyśmy się na zgodę
-Pogodziłaś się z Leonem?-to pytanie było nieuniknione
-Tak.-odpowiedziałam radośnie, myśląc o moim księciu na motorze
-Nawet nie wiesz jak się cieszę!-cała była w skowronkach, wyczułam, że nie tylko mój związek ją tak rozwesela, więc musiałam spytać:
-Co z tobą i Diego?-chyba ciut zbyt bezpośrednio
-Mną i Diego?-powtórzyła po mnie
-Tak, tobą i Diego.-widziałam zmieszanie
-Wiesz...-oj długie to ,,wiesz"
-Co mam wiedzieć?-niechże ona coś w końcu powie
-No my..-nie mogła chyba mi czegoś powiedzieć, więc przerwała
-Co wy? Ludmi, wy się CAŁOWALIŚCIE.-wycedziłam dokładnie ostatnie słowo
-Oj, no.... No wiem.-zakłopotała się
-Więc?-nic z niej nie można wyciągnąć
-Więc, chyba go kocham.-powiedziała na jednym wdechu
-Super, ale...-jak zniszczyć jej szczęście?
-Ale co z Fede?-dokończyła za mnie
-Dokładnie.-przerwałam niezręczną ciszę
-Nie zaprzeczę, że jego także kocham, choć próbowałam to robić, to nie chcę się okłamywać. Tak, Federico jest nadal dla mnie ważny. I tu pojawia się ale. Jak on mnie mógł zdradzić? Diego, on jest taki...-przerwałam jej
-Ufasz mu? On spiskował z Larą-wtrąciła,
-Znam go lepiej niż wy. Pomógł mi, wysłuchał i doradził. Mówił, że się zmienił. Dzięki mnie.-może ona ma rację? Każdy zasługuje na drugą szansę
-Dobrze, ale proszę Cię, nie dawaj Fede nadzieii. Nie chcę, żeby cierpiał jeszcze bardziej. Ok?-spuściła wzrok
-OK.
Następnego dnia
Wszyscy w domu pytali dlaczego jestem taka radosna. Odpowiedź była prosta. LEON. Miał po mnie przyjechać dokładnie za pięć minut. Zebrałam nuty ze stołu, wypiłam szklankę soku i przyjechał. Wybiegłam z domu, nawet się nie żegnając. Zajechaliśmy pod studio, gdzie zobaczyłam tłum ludzi. Okazało się, że to Federico użądził sobie szopkę. Grał dla Ludmiły, a wtedy Diego zabrał się do roboty:
-Co ty sobie wyobrażasz?-zapytał wściekły
-Zostaw mnie!-krzyknął Federico
-To ty nas zostaw!-odgryzł się Diego
-Nas? Problemy ze słownictwem?-zakpił Federico, takiego go nie znałam
-Mnie i moją dziewczynę. Straciłeś ją, bo jesteś głupcem. Ja nie popełnię tego błędu, bo ona jest najwspanialszą osobą na świecie.-powiedział i odszedł wraz z Ludmiłą za rękę, a Leon szepnął mi do ucha:
-Dla mnie to ty jesteś najwspanialszą osobą na świecie.-poczułam się szczęśliwa, ale to szczęście nie trwało długo.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej! Rozdział miał być lepszy, a jest gorszy. Przepraszam. Czy wy czytacie to co zamieszczam pod rozdziałem? Czy lubicie jak mi smutno? Mam do was prośbę, żebyście zerkneli na mojego bloga i pozostawili komentarz, bo zastanawiam się, czy go nie usunąć. LINK znów przepraszam za błędy, ale pisałam z tabletu.
Pozdrawiam Zuza Ł






17 komentarzy:

  1. Cudowny! Leonetta i Diemiła!
    Czytam to co zamieszczasz pod postami, ale miałaś zablokowane komentarze dla anonimów.
    Czekam na next
    Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tylko na tamtym blogu, już można komentować:)

      Usuń
  2. super rozdział
    Leonetta i Demiła <33333
    czekam na kolejny rozdział
    pozdrawiam Olivia

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAA Leonetta :) nareszcie . super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana Leonetta <3 Next

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny , następny .......:>

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny jak zawsze

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny i Leonetta *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny jak zawsze ......... :****

    OdpowiedzUsuń
  9. NEXT POPROSIMY :P

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny rozdział!;)

    OdpowiedzUsuń
  11. leonetta jak słodko czekam na NEXT

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękny poproszę next :d

    OdpowiedzUsuń
  13. Następny rozdział ;***

    OdpowiedzUsuń