Violetta
-Angie!-zawołałam uradowana, gdy tylko zobaczyłam ciotkę i od razu wstałam z łóżka, podbiegłam do niej szybko i mocno ją uściskałam. Poczułam niesamowitą ulgę czując, że ona znów jest ze mną.
-Czuję się niepotrzebny!-rzucił teatralnym głosem Pablo, który stał o krok od swojej narzeczonej, więc jego także uściskałam i podziękowałam mu za odnalezienie Angie.
-Zostawię was same.-stwierdził Pablo
-Ja także już pójdę.-zawtórowała mu Esmeralda podnosząc się ze swojego miejsca
-Nie, zostań. Proszę...-poprosiłam, a ona została. To było takie miłe. Dwie fantastyczne kobiety, rozmawiały ze mną przez prawie całą noc. Powiedziałam im o wszystkim co mnie bolało i poczułam się wspierana przez nie. Zupełnie jakbym miała matkę. A nawet dwie.
Następnego dnia
Wstałam, ogarnęłam się, zjadłam śniadanie i jak codzień udałam się do studia. Do rozpoczęcia zajęć zostało mi jeszcze trochę czasu, więc postanowiłam popracować nad piosenką, ktorą wraz z dziewczynami zamierzamy zaprezentować na bitwie kapel. Wyjęłam nuty i od razu zabrałam się do pracy. Zmieniłam kilka słów i nadałam piosence inne tępo. Po chwili usłyszałam, zgrzyt otwieranych drzwi. Od razu się obróciłam, przerywając granie. W drzwiach stał nie kto inny jak Thomas.
-Mogę wiedzieć co tu robisz?-zwróciłam się do niego niegrzecznie
-Słucham konkurencji.-powiedział z uśmiechem na twarzy, jakby nie usłyszał zdenerwowania w moim głosie.
-Świetnie, wyjdź!-zarzadalam
-Nie tak ostro, to do Ciebie nie pasuje.-uznał, zbliżając się do mnie niebezpiecznie blisko. Byłam przerażona, ale on tylko usiadł koło mnie przy pianinie, spojrzał na nuty i zaczął grać piosenkę, nad którą właśnie pracowałam.
-Nie sądzisz, że to lepiej brzmi?-obniżył jeden dźwięk i musiałam przyznać mu racje, tak było zdecydowanie lepiej.
-Dzięki.-podziękowałam cicho i poczułam wypieki na moich policzkach. Do sali znów ktoś wszedł.
-Nie chcę niszczyć tej niezmiernie romantycznej chwili, jednakże potrzebuje wzmacniacz.-powiedział ironicznie Leon, następnie dodał złośliwie, widząc moją zawstydzoną minę:
-Nie przeszkadzajcie sobie.-chciałam zacząć płakać, jednak Thomas wziął moją dłoń i szepnął cicho:
-Bądź silna.-w tej chwili z zaplecza wyłonił się mój ex ze wzmacniaczem
-Ojoj, jak uroczo. Zakochani, wszędzie ta miłość. No już lecę golabeczki.-po tych słowach zniknął za drzwiami wyjściowymi, a ja się rozplakalam.
-hej, spokojnie. Wszystko będzie dobrze.-Thomas niepewnie i bardzo delikatnie mnie obial
-Ja, bardzo go kocham... I... I rozumiem... Swój błąd... Ale, ale on nie chce tego... Zrozumieć.-strasznie trudno mówiło mi się przez lawinę łez wyplywajacych z moich oczu
-To dureń.-stwierdził Thomas, ale to mi nie pomogło
-Tylko... Że ja tego durnia.... Bardzo... Kocham.-nadal szlochałam
-Zazdroszczę mu.-wyznał, a ja podniosłam na niego zapłakane oczy. Gdy zauważył moje zdziwienie wytłumaczył:
-Bardzo Cię kocham, ale i staram się zrozumieć. Nic od Ciebie nie chcę, no może tylko zostać twoim przyjacielem.-wciąż byłam zaskoczona
-Proszę.-podał mi chusteczkę, po czym dodał:
-Choć, bo zaraz się spóźnimy na zajęcia.
-Jasne, dziękuje.-wzięłam chusteczkę, otarłam wszystkie łzy i razem wybraliśmy się na zajęcia.
Przed salą już stali zgromadzeni uczniowie. Wśród nich także: Leon, Ludmi, Cami i Andres.
-Hej!-podeszła do nas Ludmiła i przywitała się, obdarzając Thomasa ironicznym uśmiechem
-Cześć!-rzucił jakby od niechcenia, a ja ją przytuliłam
-Mogłybyśmy porozmawiać w cztery oczy?-dokładnie podkreśliła przedostatnie słowo, a po moim skinieniu głową oddaliłyśmy się.
-Możesz wytłumaczyć co ty najlepszego wyprawiasz?-krzyknęła na tyle głośno, że parę osób stojących w pobliżu się odwróciło
-Ciszej.-poprosiłam przykładając jednocześnie palec do ust
-Możesz mi coś wytłumaczyć?-spytała już normalnym głosem
-Oczywiście, tylko powiedz o co chodzi.
-Ty i Thomas.-uniosła lekko brwi, była zdenerwowana
-Ach, więc o to chodzi. Tylko pomógł mi z piosenką. Nic wielkiego, nie wyobrażaj sobie zbyt wiele Lu.-rzekłam pobłażliwym tonem, jednak ona zbladła.
-Coś ty powiedziała?-teraz prawie szeptała
-To chyba żadna zbrodnia. Prawda?
-Najważniejszą zasadą zadania jest fakt, że członkowie przeciwnych kapel nie mogą sobie pomagać.-przypomniała i wtedy i ja pobladłam
-Matko! Na śmierć zapomniałam, czyli dyskwalifikacja?-głos mi się lekko załamał, zawiodłam przyjaciółki
-Ktoś poza nami o tym wie?
-Nie.
-To spokojnie, może się nie wyda.-powiedziała z nadzieją w głosie
-Czekaj! Leon chyba nas słyszał.-przypomniało mi się i złapałam się za głowę. Reakcja blondynki była natychmiastowa, po prostu siarczyście zaklęła.
-No to jesteśmy w dupie!-stwierdziła optymistycznie, a ja spojrzałam w stronę Verdasa. Był otoczony wianuszkiem dziewczyn i z każdą z nich flirtował. Jak to możliwe? To było do niego niepodobne. Moja przyjaciółka chyba zrozumiała na co tak zawzięcie patrzę, gdyż rzekła:
-Nie martw się. To już nie jest dawny Leon. Teraz wraz z innymi naszymi "etatowymi podrywaczami" zakładają się ile panienek zaliczą.-nie mieściło mi się to w głowie. Leon? Ten, którego tak bardzo kochałam?
Z rozmyślań wyrwał mnie Beto, który zaczął nerwowo szukać kluczy do sali. Nawet nie wiem kiedy skończyła się lekcja, na której jedynie byłam obecna ciałem. Cały czas myślałam o Thomasie i Leonie. Postanowiłam porozmawiać z Thomasem, więc poczekałam na niego pod salą, gdyż ustalał chyba jeszcze coś z jednym z członków swojej kapeli.
-Thomas!-krzyknęłam, bo był zamyślony i przeszedł nie zauważając mnie
-Violetta? Wybacz, nie zauważyłem Cię.-wyrwałam go z jego świata
-Możemy pogadać?
-Jasne, stało się coś?-zmartwił się trochę
-Tak jakby. Pomogłeś mi dzisiaj rano z piosenką, mimo...-nie dał mi dokończyć
-Mimo, że nie powinienem? O to chodzi? Czyżby twoja urocza blond przyjaciółka Cię tego uświadomiła?-spytał z lekkim uśmiechem
-Czy ty wiesz czym to grozi?-zapytałam poważnie, a o się roześmiał
-Tak, ale to nie ważne. Ważne, że teraz piosenka jest idealna.-przez jego uśmiech nawet ja zaczęłam się uśmiechać
-Dziękuję. Za wszystko.-powiedziałam i pocałowałam go w policzek, a gdy się odwróciłam, aby odejść zobaczyłam Leona, który co prawda był odwrócony tyłem, jednak jestem pewna, że wszystko widział.
-Bridgit!-zawołałem wchodząc do sali z której słyszałem jej głos
-Leoś! Coś ty taki przybity?-zawołała i natychmiast do mnie podbiegła i rzuciła mi się na szyję. Wtedy wymyśliłem świetny plan
-Mogę zadać Ci bardzo ważne pytanie?-postanowiłem wcielić go w życie od razu
-Oczywiście, pytaj o co chcesz.-dobra odpowiedź
-Kochasz mnie jeszcze, choć trochę?-nawet się nie zdziwiła, zupełnie jakby na to czekała
-Tak, i to bardzo. Ale zrozumiałam jak bardzo Cię skrzywdziłam i staram się przez to tłumaczyć twoje flirty z każdą napotkaną dziewczyną.
-To, może zaczniemy od początku?-zaproponowałem, a ona oczywiście się zgodziła. I znów mogłem ją pocałować.
-Verdas! Do cholery, oderwij się od Bridgit bo musimy pogadać!-szlag! Tylko jej tu brakowało!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ta dam! Moi kochani, zjedźcie mnie za ten rozdział! Thomas (którego szczerze nie znoszę) wydał mi się nawet uroczy! (co się ze mną dzieje???)
Ten rozdzialik dedykuję osobie, dzięki której powstał. Właśnie wróciłam do Polski i przeczytałam maila! Ale chyba każdemu przydaje się porządny kop w tyłek, który motywuje do pracy.
Napisałam już następny, więc jak się postaracie, to szybko go dodam.
Asiu, jakby co, to dla Ciebie jest ten rozdział.
Pozdrawiam, Zuza Ł
-Jasne, dziękuje.-wzięłam chusteczkę, otarłam wszystkie łzy i razem wybraliśmy się na zajęcia.
Przed salą już stali zgromadzeni uczniowie. Wśród nich także: Leon, Ludmi, Cami i Andres.
-Hej!-podeszła do nas Ludmiła i przywitała się, obdarzając Thomasa ironicznym uśmiechem
-Cześć!-rzucił jakby od niechcenia, a ja ją przytuliłam
-Mogłybyśmy porozmawiać w cztery oczy?-dokładnie podkreśliła przedostatnie słowo, a po moim skinieniu głową oddaliłyśmy się.
-Możesz wytłumaczyć co ty najlepszego wyprawiasz?-krzyknęła na tyle głośno, że parę osób stojących w pobliżu się odwróciło
-Ciszej.-poprosiłam przykładając jednocześnie palec do ust
-Możesz mi coś wytłumaczyć?-spytała już normalnym głosem
-Oczywiście, tylko powiedz o co chodzi.
-Ty i Thomas.-uniosła lekko brwi, była zdenerwowana
-Ach, więc o to chodzi. Tylko pomógł mi z piosenką. Nic wielkiego, nie wyobrażaj sobie zbyt wiele Lu.-rzekłam pobłażliwym tonem, jednak ona zbladła.
-Coś ty powiedziała?-teraz prawie szeptała
-To chyba żadna zbrodnia. Prawda?
-Najważniejszą zasadą zadania jest fakt, że członkowie przeciwnych kapel nie mogą sobie pomagać.-przypomniała i wtedy i ja pobladłam
-Matko! Na śmierć zapomniałam, czyli dyskwalifikacja?-głos mi się lekko załamał, zawiodłam przyjaciółki
-Ktoś poza nami o tym wie?
-Nie.
-To spokojnie, może się nie wyda.-powiedziała z nadzieją w głosie
-Czekaj! Leon chyba nas słyszał.-przypomniało mi się i złapałam się za głowę. Reakcja blondynki była natychmiastowa, po prostu siarczyście zaklęła.
-No to jesteśmy w dupie!-stwierdziła optymistycznie, a ja spojrzałam w stronę Verdasa. Był otoczony wianuszkiem dziewczyn i z każdą z nich flirtował. Jak to możliwe? To było do niego niepodobne. Moja przyjaciółka chyba zrozumiała na co tak zawzięcie patrzę, gdyż rzekła:
-Nie martw się. To już nie jest dawny Leon. Teraz wraz z innymi naszymi "etatowymi podrywaczami" zakładają się ile panienek zaliczą.-nie mieściło mi się to w głowie. Leon? Ten, którego tak bardzo kochałam?
Z rozmyślań wyrwał mnie Beto, który zaczął nerwowo szukać kluczy do sali. Nawet nie wiem kiedy skończyła się lekcja, na której jedynie byłam obecna ciałem. Cały czas myślałam o Thomasie i Leonie. Postanowiłam porozmawiać z Thomasem, więc poczekałam na niego pod salą, gdyż ustalał chyba jeszcze coś z jednym z członków swojej kapeli.
-Thomas!-krzyknęłam, bo był zamyślony i przeszedł nie zauważając mnie
-Violetta? Wybacz, nie zauważyłem Cię.-wyrwałam go z jego świata
-Możemy pogadać?
-Jasne, stało się coś?-zmartwił się trochę
-Tak jakby. Pomogłeś mi dzisiaj rano z piosenką, mimo...-nie dał mi dokończyć
-Mimo, że nie powinienem? O to chodzi? Czyżby twoja urocza blond przyjaciółka Cię tego uświadomiła?-spytał z lekkim uśmiechem
-Czy ty wiesz czym to grozi?-zapytałam poważnie, a o się roześmiał
-Tak, ale to nie ważne. Ważne, że teraz piosenka jest idealna.-przez jego uśmiech nawet ja zaczęłam się uśmiechać
-Dziękuję. Za wszystko.-powiedziałam i pocałowałam go w policzek, a gdy się odwróciłam, aby odejść zobaczyłam Leona, który co prawda był odwrócony tyłem, jednak jestem pewna, że wszystko widział.
Leon
Rano jeszcze nie byłem pewien, ale teraz już jestem. Violetta i ten gnojek są razem. Nie posłuchał mojej przestrogi, to się doigra! Już ja mu pokażę, zresztą im obydwóm. -Bridgit!-zawołałem wchodząc do sali z której słyszałem jej głos
-Leoś! Coś ty taki przybity?-zawołała i natychmiast do mnie podbiegła i rzuciła mi się na szyję. Wtedy wymyśliłem świetny plan
-Mogę zadać Ci bardzo ważne pytanie?-postanowiłem wcielić go w życie od razu
-Oczywiście, pytaj o co chcesz.-dobra odpowiedź
-Kochasz mnie jeszcze, choć trochę?-nawet się nie zdziwiła, zupełnie jakby na to czekała
-Tak, i to bardzo. Ale zrozumiałam jak bardzo Cię skrzywdziłam i staram się przez to tłumaczyć twoje flirty z każdą napotkaną dziewczyną.
-To, może zaczniemy od początku?-zaproponowałem, a ona oczywiście się zgodziła. I znów mogłem ją pocałować.
-Verdas! Do cholery, oderwij się od Bridgit bo musimy pogadać!-szlag! Tylko jej tu brakowało!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ta dam! Moi kochani, zjedźcie mnie za ten rozdział! Thomas (którego szczerze nie znoszę) wydał mi się nawet uroczy! (co się ze mną dzieje???)
Ten rozdzialik dedykuję osobie, dzięki której powstał. Właśnie wróciłam do Polski i przeczytałam maila! Ale chyba każdemu przydaje się porządny kop w tyłek, który motywuje do pracy.
Napisałam już następny, więc jak się postaracie, to szybko go dodam.
Asiu, jakby co, to dla Ciebie jest ten rozdział.
Pozdrawiam, Zuza Ł
Rozdział wspaniały, ale co ten Leon sobie przepraszam wyobraża?
OdpowiedzUsuńBridgit, dlaczego?
Mam nadzieje, że V nie będzie z Thomasem, a Leon zrozumie, że ona cierpi i będą razem.
Czekam na następny niesamowity rozdział.
Zuzia ^^
P.S.
Zapraszam na nowy os do mnie.
P.S.2
Przepraszam za długą nieobecność :)
Cudo
OdpowiedzUsuńChce leonette 😊😊hihi
Pozdrawiam Olivia :*
Świetny rozdział i fajny blog :*
OdpowiedzUsuńA ja zapraszam na swojego dość nowego bloga : mojeoneshoty.blogspot.com/?m=1 ;) Mam nadzieje że zajrzysz ! ;)
Rozdział jak zwykle cudowny.
OdpowiedzUsuńZawiodłam się na Leonie.
Violetta i Thomas?
Nie chcę, żeby V była z Thomasem
A Leon jest dupkiem.
Co on chcę zrobić Violettcie, Thomasowi?
A Bridgiht będzie tylko pionkiem w jego grze.
Leon jest okropny
Pozdrawiam Best Holidays
PS. Kiedyś Dove Verdas
Super rozdział!!! Wielkie dzięki za dedykacje! To dużo dla mnie znaczy. Cieszę się też że to ja zmotywowalam cię do pisania. A co do rozdziału...
OdpowiedzUsuńVioletta i Tomas... ciekawe...
Leon wraca do Bridgit.... ciekawe
Kim była ta osoba która chciała coś od leona na samym końcu.... ciekawe....
Jednym (wciąż powtarzającym się) słowem...
CIEKAWY ROZDZIAŁ :D
cóż więcej pisać.
A tak czekam i jak widzę nie tylko ja czekam na następny rozdział :)
Caluski kochana :*