Leon
-Moi drodzy, poznajcie nowego ucznia.-powiedział dyrektor, a zaraz po jego słowach wyłonił się Roberto.
Pięknie, do prawdy wspaniale! Teraz to już na pewno Fran nie będzie chciała zostać. Kątem oka na nią spojrzałem. Była widocznie zaskoczona i zdezorientowana. Szepnąłem Bridgit kilka słów i ruszyłem w stronę Włoszki. Kiedy byłem na tyle blisko, by tylko ona mnie słyszała zapytałem:
-Wszystko okay?-odetchnęła głęboko po czym zaczęła:
-Leon, powiedz szczerze, wiedziałeś?-głos jej się prawie nie załamywał
-Nie.-pokręciłem jednocześnie głową
-To co? Może pójdziemy się przywitać?-zapytała prawie bezgłośnie
-Czemu nie.-i dołączyliśmy do tłumu otaczającego nowego ucznia. Roberto radośnie rozmawiał z ludźmi, odpowiadając na ich pytania:
-Roberto Verdas.
-Zupełnie jak Leon.
-Jesteśmy kuzynami.
-Ile masz lat?
-19.
-Na czym grasz?
-W zasadzie na wszystkim.
-Jest wirtuozem w grze na moich nerwach.-szepnęła do mnie Fran, a wtedy i on ją zauważył.
-Chcecie, żebym wam coś zagrał?-zapytał jakby nadal wyluzowany, ale ja go znałem. Nerwowo na nią spoglądał. Choć próbował to zamaskować szelmowskim uśmiechem i nonszalanckimi gestami, mnie nie nabrał. Za dobrze go znałem. Jedna ze stojących blisko niego dziewczyn podała mu gitarę. Uśmiechnął się, był najlepszy w grze na tym instrumencie. Chwilę jakby się zastanawiał i zaczął. Świetna kompozycja, ale słowa były jeszcze lepsze:
Fran miała łzy w oczach już po pierwszych wersach. Nie wytrzymała, musiała wyjść. Chciałem za nią pójść, ale nie mogłem. Czułem się, jakby ktoś przykuł mnie do podłoża. Jego piosenki zawsze były fantastyczne, jednak w tej przeszedł samego siebie. Tekst tak idealnie oddawał naszą sytuację. Były podobne, ale zarazem inne. Z zamyślenia wyrwał mnie mój kuzyn, który odłożył gitarę i pobiegł w stronę drzwi, za którymi zniknęła Włoszka. Ja także postanowiłem opuścić salę. Znalazłem ich na końcu korytarza. Ona płakała, a on siedział obok niej w milczeniu.
-Fran.-podszedłem do niej
-Leon, co ja mam Ci teraz powiedzieć?-powiedziała zapłakanym głosem, usiadłem z drugiej strony.
-Nie płacz, proszę.-chciałem, żeby się uspokoiła
-Nie umiem. To wszystko jego wina.-wskazała na mojego kuzyna
-Fran, zrozum, nie chciałem aby tak wyszło...-zaczął, ale ona nie pozwoliła mu dokończyć
-Jak wyszło? Już nie pamiętasz, jak mnie zdradzałeś? Okłamywałeś? Jak bardzo mnie zraniłeś? Jak zrujnowałeś mi życie? A teraz tak po prostu sobie przyjeżdżasz i znów wszystko niszczysz!-wykrzyczała i nawet go uderzyła. Nic nie zrobił, mimo że na jego policzku pojawił się czerwony ślad.
-To był mój największy błąd. Byłem głupi, ale nie cofnę czasu. Tamtego dnia, kiedy mnie przyłapałaś...-znów nie pozwoliła mu skończyć
-Nie chcę tego słuchać!-zaprotestowała
-Pozwól mu dokończyć.-poprosiłem, a ona skinieniem zezwoliła by mówiła dalej
-Chciałem z nią zerwać, powiedzieć jej, że to nie ma sensu, że to Ciebie kocham. Niestety nie udało mi się. Los chciał, żebyś wtedy właśnie tam przechodziła. I wtedy straciłem Cię na zawsze.-nastała głucha cisza, po czym Roberto dodał:
-Popatrz na to zdjęcie.-poprosił wyjmując z kieszeni marynarki obrazek
-Noszę je od ponad roku, a kiedy mi smutno czytam to co mi na nim napisałaś.-podał jej zdjęcie, a jej oczy prześledziły napis: "Jak wiele jest gwiazd na niebie, tak bardzo ja kocham Ciebie". Po jej policzkach znów zaczęły spływać łzy.
-Nienawidziłam tego zdjęcia. Wyglądam na nim fatalnie.-rzekła prawie z uśmiechem
-To nieprawda, wyglądasz ślicznie...-zaczął, a ja postanowiłem ich zostawić
-Co sądzisz o tym nowym uczniu?-zapytałam nagle
-To zdolny facet.-stwierdził
-Znasz go?-postanowiłam być dociekliwa, on kiwnął głową. Chyba zrozumiał, że chciałabym się czegoś dowiedzieć o Roberto Verdasie
-Uczył się kiedyś w studio. Był chłopakiem Francesci. Z tego co wiem, to przez cały związek ją zdradzał. Po ich zerwaniu, wyjechał do swojego ojca do Stanów.-kiedy skończył, zauważył mój zaciekawiony wyraz twarzy po czym dodał:
-To wszystko co o nim wiem.-tylko promienie się uśmiechnęłam. Pocałował mnie. To nie był tak piękny pocałunek, jak te, które zdarzały mi się z Leonem, ale było znośnie. Kiedy się od siebie oderwaliśmy zauważyłam mojego ex zbliżającego się po przeciwnej stronie.
-Jak uroczo, aż mnie mdi.-sarknął
-Daruj sobie.-powiedziałam ostro
-Mam sprawę do twojego kochasia.-stwierdził, po czym na chwilę obydwoje się oddalili. Gdy Thomas wrócił był podenerwowany i jakby przestraszony.
-Co się stało?-zapytałam, a to co usłyszałam, zmroziło mi krew w żyłach
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak, wiem. Znów taki krótki i mało Leonetty, ale tak jakoś nawet mi się podoba. Jak tam ostatnie dni wolności?
Chcę zadedykować ten rozdział: Asi, Zuzi B i olivi blanco.
Jakby się wam nudziło, zapraszam na mojego 2 bloga. LINK :)
Pozdrawiam, Zuza Ł
-Wszystko okay?-odetchnęła głęboko po czym zaczęła:
-Leon, powiedz szczerze, wiedziałeś?-głos jej się prawie nie załamywał
-Nie.-pokręciłem jednocześnie głową
-To co? Może pójdziemy się przywitać?-zapytała prawie bezgłośnie
-Czemu nie.-i dołączyliśmy do tłumu otaczającego nowego ucznia. Roberto radośnie rozmawiał z ludźmi, odpowiadając na ich pytania:
-Roberto Verdas.
-Zupełnie jak Leon.
-Jesteśmy kuzynami.
-Ile masz lat?
-19.
-Na czym grasz?
-W zasadzie na wszystkim.
-Jest wirtuozem w grze na moich nerwach.-szepnęła do mnie Fran, a wtedy i on ją zauważył.
-Chcecie, żebym wam coś zagrał?-zapytał jakby nadal wyluzowany, ale ja go znałem. Nerwowo na nią spoglądał. Choć próbował to zamaskować szelmowskim uśmiechem i nonszalanckimi gestami, mnie nie nabrał. Za dobrze go znałem. Jedna ze stojących blisko niego dziewczyn podała mu gitarę. Uśmiechnął się, był najlepszy w grze na tym instrumencie. Chwilę jakby się zastanawiał i zaczął. Świetna kompozycja, ale słowa były jeszcze lepsze:
Well you only need the light when it's burning low
Only miss the sun when it starts to snow
Only know you love her when you let her go
Only know you've been high when you're feeling low
Only hate the road when you’re missin' home
Only know you love her when you let her go
And you let her go...
Only miss the sun when it starts to snow
Only know you love her when you let her go
Only know you've been high when you're feeling low
Only hate the road when you’re missin' home
Only know you love her when you let her go
And you let her go...
-Fran.-podszedłem do niej
-Leon, co ja mam Ci teraz powiedzieć?-powiedziała zapłakanym głosem, usiadłem z drugiej strony.
-Nie płacz, proszę.-chciałem, żeby się uspokoiła
-Nie umiem. To wszystko jego wina.-wskazała na mojego kuzyna
-Fran, zrozum, nie chciałem aby tak wyszło...-zaczął, ale ona nie pozwoliła mu dokończyć
-Jak wyszło? Już nie pamiętasz, jak mnie zdradzałeś? Okłamywałeś? Jak bardzo mnie zraniłeś? Jak zrujnowałeś mi życie? A teraz tak po prostu sobie przyjeżdżasz i znów wszystko niszczysz!-wykrzyczała i nawet go uderzyła. Nic nie zrobił, mimo że na jego policzku pojawił się czerwony ślad.
-To był mój największy błąd. Byłem głupi, ale nie cofnę czasu. Tamtego dnia, kiedy mnie przyłapałaś...-znów nie pozwoliła mu skończyć
-Nie chcę tego słuchać!-zaprotestowała
-Pozwól mu dokończyć.-poprosiłem, a ona skinieniem zezwoliła by mówiła dalej
-Chciałem z nią zerwać, powiedzieć jej, że to nie ma sensu, że to Ciebie kocham. Niestety nie udało mi się. Los chciał, żebyś wtedy właśnie tam przechodziła. I wtedy straciłem Cię na zawsze.-nastała głucha cisza, po czym Roberto dodał:
-Popatrz na to zdjęcie.-poprosił wyjmując z kieszeni marynarki obrazek
-Noszę je od ponad roku, a kiedy mi smutno czytam to co mi na nim napisałaś.-podał jej zdjęcie, a jej oczy prześledziły napis: "Jak wiele jest gwiazd na niebie, tak bardzo ja kocham Ciebie". Po jej policzkach znów zaczęły spływać łzy.
-Nienawidziłam tego zdjęcia. Wyglądam na nim fatalnie.-rzekła prawie z uśmiechem
-To nieprawda, wyglądasz ślicznie...-zaczął, a ja postanowiłem ich zostawić
Violetta
"Roberto Verdas." Faktycznie podobny do Leona. Tak, do niego... Zamknęłam już ten rozdział, choć nadal bolało, pomału dawałam sobie radę. Kiedy wszyscy zaczęli się rozchodzić, razem z Thomasem zdecydowaliśmy pójść na spacer.-Co sądzisz o tym nowym uczniu?-zapytałam nagle
-To zdolny facet.-stwierdził
-Znasz go?-postanowiłam być dociekliwa, on kiwnął głową. Chyba zrozumiał, że chciałabym się czegoś dowiedzieć o Roberto Verdasie
-Uczył się kiedyś w studio. Był chłopakiem Francesci. Z tego co wiem, to przez cały związek ją zdradzał. Po ich zerwaniu, wyjechał do swojego ojca do Stanów.-kiedy skończył, zauważył mój zaciekawiony wyraz twarzy po czym dodał:
-To wszystko co o nim wiem.-tylko promienie się uśmiechnęłam. Pocałował mnie. To nie był tak piękny pocałunek, jak te, które zdarzały mi się z Leonem, ale było znośnie. Kiedy się od siebie oderwaliśmy zauważyłam mojego ex zbliżającego się po przeciwnej stronie.
-Jak uroczo, aż mnie mdi.-sarknął
-Daruj sobie.-powiedziałam ostro
-Mam sprawę do twojego kochasia.-stwierdził, po czym na chwilę obydwoje się oddalili. Gdy Thomas wrócił był podenerwowany i jakby przestraszony.
-Co się stało?-zapytałam, a to co usłyszałam, zmroziło mi krew w żyłach
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak, wiem. Znów taki krótki i mało Leonetty, ale tak jakoś nawet mi się podoba. Jak tam ostatnie dni wolności?
Chcę zadedykować ten rozdział: Asi, Zuzi B i olivi blanco.
Jakby się wam nudziło, zapraszam na mojego 2 bloga. LINK :)
Pozdrawiam, Zuza Ł