czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 57

Violetta
-Wytłumacz mi co to jest?-wycedziłam po raz kolejny machając Leonowi przed oczami znalezioną szminką
-To jest pomadka.-oznajmił z uśmiechem
-DO KOGO NALEŻY?-wrzasnęłam zdenerwowana
-Słuchaj kochanie, jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu. Tak?-nic nie odpowiedziałam, ale zrobiło mi się tak jakoś ciepło, Leoś kontynuował:
-Jesteś najważniejszą kobietą, ale nie jedyną. Mam jeszcze matkę.-oznajmił jak gdyby nigdy nic
-Matkę?-zapytałam zdziwiona
-Tak, wiesz to taka kobieta, która mnie urodziła.-uśmiechnął się
-Wiem, ale dlaczego zostawiła tu swoją szminkę?-zapytałam podejrzliwie
-Ponieważ mieszka w innym mieście i gdy przyjeżdża do Buenos Aires w celach biznesowych odwiedza mnie. Jeśli nadal mi nie wierzysz, chodź.-powiedział i wziął mnie za rękę. Byłam osłupiała gdy zobaczyłam w szafie kilka marynarek, spódnic i eleganckich spodni. W innym rogu wisiały idealnie odprasowane koszule, a na dnie stały trzy pary pięknych, lakierowanych szpilek.
-To pokój mojej mamy.-oświadczył Leon, pokazując ręką po pomieszczeniu
-Yyy...Ja...Bardzo....-nie miałam pojęcia co powiedzieć
-Przepraszasz?-z uśmiechem podpowiedział Leon
-Tak.-było mi głupio
-Nic nie szkodzi, fajnie, że jesteś o mnie zazdrosna.-oznajmił radośnie
-Ja zazdrosna?-w odpowiedzi tylko pokiwał głową
-O ciebie?-teraz tylko na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech
-Chyba śnisz.-chciałam się obrócić, ale mój chłopak miał więcej siły i skierował mnie w swoją stronę. Popatrzyłam głęboko w jego oczy, a następnie złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Jakby motyl musnął skrzydłami moje usta.
-Czasem warto pomarzyć, bo jest mała szansa, że marzenia się spełnią.-wyszeptał mi do ucha
Ludmiła
Jestem załamana, moje życie się rujnuje, i do tego Antonio jest jeszcze w szpitalu. Nie mam pojęcia co robić. Kilka łez poleciało po moich policzkach, a Diego... Matko jaki on kochany. Nic nie mówiąc przytulił mnie do swojej piersi. Następnie otarł moje łzy, mówiąc:
-Nie smuć się. Kocham Cię.-niestety stać mnie wtedy było tylko na krzywy uśmiech
-Porozmawiajmy.-no nie! pojawił się nie kto inny jak F e d e r i c o.
-Nie mamy o czym.-ucięłam krótko
-A jednak uważam inaczej. Jedna rozmowa i dam Ci spokój.-brzmi dobrze, popatrzyłam pytająco na Diego, a on tylko lekko się uśmiechnął i powiedział:
-Idź.-powiedział to z wymuszonym spokojem, po chwili byliśmy już w parku niedaleko szpitala.
-Czego chcesz?-zaczęłam ozięble
-Porozmawiać.
-To mów co chcesz.-nadal byłam niegrzeczna
-Kocham Cię.
-Przestań!!!-nakazałam, potem bardzo długo mówił jak mnie kocha i że jestem dla niego ważna, że chce do mnie wrócić, a za każdym razem, gdy pytałam o tę drugą laskę, odpowiadał, iż ona się nie liczy. Rozmawialiśmy (jeśli można to rozmową nazwać) bardzo długo.
-Dosyć tego!-powiedziałam, a on wtedy zrobił całkowicie niespodziewany ruch. A mianowicie pocałował mnie, nie mogłam się wyrwać. Nagle poczułam jak po moich policzkach znów ciekną łzy. Niestety, gdy już się od niego uwolniłam zobaczyła nadchodzącego Diega. Pobiegłam w jego stronę, ale powiedział, że chce zostać sam. Poszłam zobaczyć czy nie dowiedzieli się nic nowego na temat stanu zdrowia naszego dyrektora. Kiedy usłyszałam, że nie ma żadnych wiadomości, uznałam, że się przejdę. Cały czas nie mogłam przestać myśleć o tym dziwnym uczuciu kiedy Fede mnie całował. Cały czas myślałam o tej drugiej dziewczynie, czy ją też tak całuje jak mnie? Jak bardzo jest dla niego ważna? Kiedy tak się przechadzałam usłyszałam gitarę i głos Diega.

Dime el ritmo ponte a bailar 
Ven conmigo déjate besar 
Yo sé te va a gustar, 
mi estilo te va a conquistar 
Mis pies te mueve al compás,
se que no lo puedes evitar
No intentes luchar , 
Mi estilo te va a Conquistar 
Y es que yo soy así 
Mi vida es alocada 
Sin red y voy a mil 
Mi ley es doble o nada 
Y es que yo soy así
Con solo una mirada 
Vas a quedar de mi 
Por siempre enamorada


-Hej!-powitałam go, nie miałam pojęcia czy będzie chciał ze mną porozmawiać
-Cześć!-nawet nie wyczułam niechęci
-Możemy porozmawiać?-zapytałam już pewniejszym głosem
-Jasne. O co chodzi?-zapytał całkiem normalnie, jakby wszystko było ok
-Bardzo Cię przepraszam, ja..-przerwał, czyli chyba się nie gniewa, może zostaniemy choć przyjaciółmi
-Chciałaś przeprosić?-zapytał, a ja pokiwałam głową
-Rozumiem, to on Cię pocałował. Zresztą chyba chciałaś się wyrwać, ale mocno Cię trzymał.-jaki on kochany
-Bardzo Cię przepraszam.-powiedziałam, orazm chciałam go przytulić, ale mnie lekko odepchnął. Był zły. To zrozumiałe, byłam głupia. A już po chwili zrobił coś niemożliwego. Pocałował mnie. To był dużo lepszy pocałunek niż ten z Federico.
-To znaczy, że mi wybaczasz?-spytałam zestresowana
-Oczywiście.-powiedział
-Dzięki. Mogę mieć pytanie?
-Jasne.
-Dlaczego grałeś właśnie tutaj?
-To oczywiste. Tu poraz pierwszy rozmawialiśmy jak nie wrogowie. I powiem Ci, że myślałem o nas.
-Podzielność uwagi.-zaśmiałam się
-Ta, ty też możesz mi coś powiedzieć?
-Jasne.
-Federico jest nadal dla Ciebie ważny?
-Tak, choćbym bardzo chciała, moje serce podzielone jest między was dwóch. Przepraszam.
-Nic nie szkodzi, cieszę się, że choć połówka twojego serca bije dla mnie.-on się zmienił, kocham go. Po chwili zobaczyłam...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I następny rozdział, sama nie mam pojęcia co mi padło na głowę, że tak szybko dodaję rozdział, no ale cóż. Proszę o komentarze na tym blogu---> http://be-what-you-may-be.blogspot.com/
Do następnego, pozdrawiam Zuza Ł

6 komentarzy:

  1. boski rozdział
    Proszę NIE rozbijaj Demiły <3
    pozdrawiam Olivia :*

    OdpowiedzUsuń
  2. woooooooooooooow świetne opowiadanie dołączam się do olivi proooooszę nie rozbijaj demiły

    OdpowiedzUsuń
  3. to było B O S K I E , Ś W I E T N E I C U D O W N E
    CZEKAM NA NEXT
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny nie rozbijaj demiły <3

    OdpowiedzUsuń