Jeśli chcesz następny rozdział, przeczytaj WSZYSTKO
Ludmiła
Nie wierzę. Szybko wstałam z ławki i pobiegłam przed siebie, Diego udał się za mną. Zatrzymałam się przy pobliskim drzewie. Nadal nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Nie... To musiało mi się przewidzieć.-O co chodzi?-zapytał nagle Diego
-Ciiiii.-uciszyłam go błyskawicznie, po czym odpowiedziałam cicho:
-O to chodzi.-wskazałam lekko ręką na Marco i Anę, a właśnie w tej samej chwili chłopak Fran został pocałowany przez swoją byłą. Diego się zmieszał, czyżby coś wiedział? Już chciałam iść w stronę obserwowanej dwójki, kiedy zostałam złapana w pasie.
-Zostań.-poprosił
-Nie.-zaprotestowałam i chciałam się wyrwać, ale miał więcej siły i usadził mnie sobie na kolanach
-Nie mieszaj się. Proszę.-powiedział ciepło, gładząc moje(oczywiście idealnie uczesane)włosy
-To chłopak mojej przyjaciółki!-zdenerwowałam się
-Właśnie. Twojej przyjaciółki, a nie twój.-nie rozumiałam dlaczego tak spokojnie o tym mówi
-Nie będę się wtykać pod jednym warunkiem.-zaproponowałam, a on w odpowiedzi pytająco uniósł brew
-Tylko zrobię zdjęcie. Jeśli Francesca się dowie, będę miała dowód.-to było głupie, no ale cóż
-Niech Ci już będzie.-powiedział lekko zrezygnowany, a ja popędziłam uwiecznić to jakże ,,cudowne" wydarzenie. Na moje szczęście, ta panna znów się do niego przyssała. Kiedy skończyłam, powędrowałam dumnie w stronę mojego chłopaka.
-Już?-zapytał
-Już.-odpowiedziałam
-Jesteś niemożliwa.-stwierdził
-Wiem, i za to mnie kochasz.-oznajmiłam szeroko się uśmiechając
-Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo. Dasz się zaprosić na kawę?-zaproponował
-Z chęcią.-musiałam się wreszcie oderwać od tych wszystkich zmartwień
Violetta
Leon jest naprawdę kochany, ale cały czas byłam jakaś taka inna. Można powiedzieć, że poddenerwowana. Kiedy Fran zadzwoniła proponując piżama party, zgodziłam się bez wahania. To mi na pewno poprawi humor. Więc pożegnałam się z moim chłopakiem, szybko wpadłam do domu, gdzie się spakowałam oraz przepytałam Ramallo czy są jakieś nowe wiadomości o Angie. Kiedy odpowiedział, że nie wiadomo nic nowego, udałam się do mojej przyjaciółki. Cami i Naty już były. Czekałyśmy tylko na Ludmiłę.-Myślicie, że Diego ją naprawdę kocha?-zapytała nagle Camilla
-Nie mam pojęcia, nie siedzimy w jego sercu.-zażartowała Fran
-Ale musimy przyznać, że się zmienił.-dodała Natalia
-I to bardzo, a Ludmi jest przy nim taka szczęśliwa.-uznałam
-Na szczęście, jakoś się to wszystko poukładało.-powiedziała Naty, a wtedy wpadła Ludmiła, przepraszając za spóźnienie
-Jeszcze raz szalenie was przepraszam, zasiedziałam się z Diego. To co się układa? Włosy?-zapytała moja blond włosa przyjaciółka
-Nie, że nasze losy są okej.-dziewczyna Maxiego szybko ją poprawiła
-Zakochani czasu nie liczą.-uśmiechnęła się ruda
-Nie bądź taka dowcipna, bo pragnę przypomnieć, że ostatnio to od CIEBIE usłyszałam, że nie masz nawet czasu ze mną porozmawiać, bo lecisz na randkę z Andresem.-przypomniała włoszka, a Camilla tylko się zarumieniła
-Mam pytanie.-zaczęła niepewnie Ludmiła
-Dajesz.-zachęciła ją do dalszej wypowiedzi Natalia
-Jak wybaczyć zdradę?-zapytała
-To trudny temat.-zaczęła Fran
-Głównie skierowany do Camilli.-powiedziałam, ale od razu tego pożałowałam, ruda tylko się uśmiechnęła jakby w przebaczeniu
-Ja nie umiałam tego zrobić.-wyznała
-Ja też bym nie potrafiła.-zadeklarowała włoszka
-A ja na szczęście nie mam takiego problemu.-uznała uśmiechając się szeroko Naty, zadzwonił mój telefon.
-Dziewczyny lecę.-powiedziałam gdy tylko skończyłam rozmowę, spojrzały na mnie pytająco
-Leon miał wypadek.-rzuciłam i wyszłam
Leon
Obudziłem się, nawet nie wiedząc gdzie jestem, ani co się stało. Zaraz. Wcale się nie obudziłem, bo nie mogłem otworzyć oczu. Czułem, że głowa strasznie mi ciąży, po chwili usłyszałem dobrze mi znany głos.
-Leon. Tak bardzo Cię kocham, nie zostawiaj mnie tu.-to była ONA
-Proszę, jeszcze raz Cię proszę nie zostawiaj mnie. Moje życie nie ma sensu bez ciebie.
-Leon.-jej aksamitny głos wypowiedział moje imię, po czym poczułem, że złożyła delikatny pocałunek na moim policzku. Poczułem także, że płakała, bo kilka jej łez spłynęło i na mnie. Teraz już wiedziałem, że mogę odejść spokojnie...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest dość duża szansa, że jest to ostatni rozdział. Szczerze mówiąc, jeśli mam przestać pisać, to cieszę się, że chociaż odejdę z takim rozdziałem. Jest to jeden z niewielu rozdziałów, który mi osobiście się bardzo, ale to bardzo podoba.
Kiedy już myślałam, że się ciut poprawiłam literacko, komentarze spadły. Kiedyś było do 30 komentarzy pod jednym postem, teraz nie ma ich nawet 10. Wniosek-słaba ze mnie pisarka.
Komukolwiek jeszcze zależy? Komuś się to podoba? Mam po co pisać? A może was męczy to opowiadanie? Ostatnio chyba nawet nikt nie czytał co zamieszczam pod rozdziałami. Mówię wam szczerze, daliście mi znak, że się nie nadaję do bycia blogerką.
To już chyba koniec, mam jeszcze jedną prośbę. Powiedzcie mi czy do pisania bloga o modzie też się nie nadaję i skomentujcie http://be-what-you-may-be.blogspot.com/.
Może po raz ostatni,pozdrawiam was Zuza Ł