niedziela, 28 czerwca 2015

Rozdział 66-czytaj całość!

Violetta
-O co mi chodzi? Ty się jeszcze śmiesz pytać o co mi chodzi?-zaczęłam krzyczeć, ale nadal łzy leciały po moich policzkach. Próbowałam jakoś je powstrzymać, lecz to było silniejsze ode mnie.
-Tak, powiedz mi dlaczego płaczesz.-powiedział tak zwyczajnie. Właśnie, zwyczajnie i chyba to zdenerwowało mnie jeszcze bardziej.
-JAK MOŻESZ?-nic nie powiedział, tylko patrzył na mnie zdziwiony, dopiero po chwili zaczął:
-Wytłumaczysz mi wreszcie o co chodzi?-jeszcze śmie się głupio pytać?
-O to, że mnie zdradzasz!-krzyknęłam tak głośno, że chyba usłyszały to wszystkie osoby w studiu.
-Że co, proszę?-zapytał zdezorientowany
-Nie kłam, słyszałam, jak mówiłeś o NIEJ Andresowi.-wyraźnie podkreśliłam przedostatnie słowo, przyjaciel Leona dostał ataku śmiechu, tylko na niego popatrzyłam i kontynuowałam:
-Widzisz? Andres śmieje się, że dopiero teraz to odkryłam. Dlaczego mi to zrobiłeś?
-Daj mi to wytłumaczyć.-poprosił
-Ale co ty chcesz tu tłumaczyć? Z nami koniec.
-NIE ZDRADZAM CIĘ!-jak on mógł kłamać mi w żywe oczy
-Więc kim jest ta ONA?-zażądałam wyjaśnień
-To piosenka, którą dla Ciebie napisałem, miałem Ci ją zaprezentować za tydzień, bo dokładnie wtedy będzie rok jak się znamy.-o matko! Zrobiło mi się tak strasznie głupio!
-Leon... Ja Cię przepraszam... Naprawdę Cię przepraszam.-nie wiedziałam co powiedzieć
-Okay.-wyczułam chłód w jego głosie. Chciałam go pocałować, ale mnie odepchnął.
-Leon?
-Tak jak powiedziałaś, z nami koniec.
-Ale, ja Cię bardzo przepraszam.
-I co z tego? Już raz mi nie wierzyłaś. Pamiętasz? Mam tego dość. Nie mogę być z kimś, kto mi nie wierzy i ciągle zarzuca zdradę. Z nami koniec.-starałam się nie rozpłakać. Więc tylko rzuciłam:
-Dobrze.-głos mi się załamywał, więc wyszłam. Znów biegłam przed siebie, kiedy dotarłam do sali, z której wyruszyłam, zaczęłam płakać. Wszyscy tam zgromadzeni zebrali się wokół mnie. Ludmiła odezwała się pierwsza:
-Co się stało?-jej głos był zupełnie normalny, taki jak zawsze. Nie słychać w nim było ani trochę załamania czy smutku.
Postanowiłam opowiedzieć im całą sytuację, gdy skończyłam, zauważyłam na ich twarzach zmieszanie. Jakby nie wiedziały co zrobić. Po chwili tzw. "zawieszenia" Lu bez słowa do mnie podeszła i przytuliła mnie.
-Będzie dobrze.-wyszeptała, dziewczyny podeszły do nas także nas przytulając. W sumie to nawet nie wiem kiedy Diego się "ulotnił", zostawiając nas same.
Ludmiła
I jak ja mam jej to teraz powiedzieć? Mówiąc prawdę zranię ją jeszcze bardziej. Mówiąc pół-prawdę także ją skrzywdzę. Muszę jak najszybciej pogadać z Leonem. Powinien wiedzieć, że Bridgit przyjeżdża.
-Dziewczyny muszę coś załatwić, zaraz wrócę.-nie czekałam na ich reakcje, po prostu wyszłam. Przemierzałam studio szukając Verdasa. Usłyszałam Andresa, uznałam, że Leon powinien być tam gdzie jego przyjaciel. Bez pukania weszłam do klasy.
-Andres, zostaw nas samych.... Proszę.
-Cześć Lu! U mnie okay, miło, że pytasz!-zakpił, lecz wściekłam się
-WYJDŹ!-zażądałam
-Spoko, nie denerwuj się!-rzucił na odchodnym
-Co się stało?-zapytał od razu Leon
-Musimy pogadać.-stwierdziłam, podchodząc bliżej niego. Następnie usiadłam. Nie zwracał na mnie uwagi, więc wyrwałam mu zeszyt, który trzymał w rękach.
-Jeśli chodzi o Violettę, to nie mam zamiaru o niej gadać.-powiedział szorstko
-Nie chodzi o nią, a może... Właściwie też trochę o nią...-plątałam się w zeznaniach
-To jest sprawa między mną i nią, więc bądź tak miła i się nie wcinaj.-zaproponował sarkastycznie
-Nie o to chodzi...
-Więc?
-Bridgit przyjeżdża...
-Co?
-To co słyszałeś. Przykro mi.-nie wiedziałam co mu powiedzieć
-Mówiłaś, że nie masz z nią kontaktu!-wściekł się
-Bo nie miałam!
-Dwa lata się nie odzywała i nagle postanowiła tak zwyczajnie wrócić na stare śmieci?-krzyknął żywo gestykulując
-Boli mnie to tak samo jak i Ciebie.-zaczęłam płakać, a on mnie przytulił
-Damy radę. Kiedy tu będzie?-spojrzałam na zegarek
-W zasadzie już powinna tu być.-westchnęłam
-Słyszysz to?-zapytał nagle
-Ten głos...
-To ona!-zawołał i zaczął iść w miejsce z którego dobiegał dźwięk, stwierdziłam, że pójdę za nim.
Leon
Czy to możliwe? DWA LATA! Jej głos jest taki sam... Piękny, melodyjny, niepowtarzalny... Wróciła! Czy to jest jakiś znak? Jeszcze rano byłem szczęśliwy z Violą. A teraz? Wszystko się zmieniło. Wróciła ONA.
Wszedłem do sali i wryło mnie w podłogę. Była jeszcze piękniejsza niż dwa lata temu. Ale jej głos... On wcale się nie zmienił. Spojrzała na mnie. Jej oczy też były takie jak przed laty. Patrzyłem na nią. Na dziewczynę, którą tak bardzo kochałem. Na dziewczynę, która zniszczyła mi życie.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
WRÓCIŁAM! A wraz ze mną rozdział, który cholernie mi się podoba! Napisałam już następny, ale nie mam pojęcia czy go opublikuję.
Są wakacje i mam na nie postanowienie. Obiecuję, że jeśli pod rozdziałem będzie minimum 10 komentarzy, dodam nexta za tydzień. Wszystko zależy od was.
Wszyscy, którzy komentujecie i czytacie jesteście wspaniali. To wy nadajecie sens temu blogu. Są jednak 2 wyjątkowe dziewczyny, którym chcę zadedykować ten rozdział. Asia i Zuzia B są ze mną najdłużej i to właśnie dla nich jest ten rozdział.
Postanowiłam także przez całe wakacje dawać dedykacje pod rozdziałami. Jeśli wam zależy, komentujcie, a może to właśnie wam coś zadedykuję. (Co do Anonimów, podpisujcie się imieniem bądź ksywą, bo też zasługujecie na dedykację)
Jeśli macie jakieś pytania, zadawajcie! Postaram się na nie odpowiedzieć
Pozdrawiam, Zuza Ł