środa, 26 lutego 2014

Rozdział 48

Violetta
-Co tu do cholery robi ta dziwka?!!-wrzasnęłam pokazując na Larę, nie uzyskałam odpowiedzi więc podeszłam do Leona i wylałam mu na głowę szklankę wody, która stała na stoliku przy łóżku.
-Co się dzieje?-spytał zaskoczony i lekko nieprzytomny
-Ty się pytasz co się dzieje? To ja chyba powinnam o to spytać. CO TU ROBI TA DZIWKA?-wrzeszczałam
-Możesz trochę ciszej? Jaka dziwka?-spytał cicho i niewinnie
-TA DO CHOLERY! TA!-pokazałam ręką na Larę
-Nie mam pojęcia.-czy on sobie myśli, że to mi starczy?
-NIE MASZ POJĘCIA? NIE MASZ POJĘCIA? Przespałeś się z nią i zwyczajnie tego nie pamiętasz, bo jesteś nawalony! Z nami koniec!-po tych słowach wybiegłam
Leon
Co się dzieje? Violka coś krzyczała a teraz ciągnie mnie za rękę?
-Violu, kochanie...-nie dokończyłem
-Verdas, czegoś ty się naćpał?-spytała Fran
-Francessca?-spytałem niepewnie
-Brawo jaki ty spostrzegawczy! Weź się ogarnij. Co ci właściwie jest?-zapytała lekko poirytowana
-Głowa mnie boli.
-Nachlany raczej nie jesteś, bo nie czuję alkoholu. Dobra, zbieraj się.-kiedy skończyła swój wywód, wpakowała mnie do taksówki i zawiozła do domu.
-Masz.-powiedziała podając mi szklankę i jakieś tabletki
-Na co to?-zapytałem
-Środki przeciwbólowe. Może jak zaczną działać, powiesz mi coś najlepszego nawyrabiał.
Po 30 minutach
-Więc co się tam stało?-zapytała
-Głowa mnie bolała, a was nie było. Chciałem wyjść, ale Broduey powiedział, że mogę iść na górę i się położyć. Zrobiłem tak jak radził.Zasnąłem. Jak się obudziłem, Lara leżała koło mnie, ale na stówę nic nie zaszło.
-Szkoda tylko, że Violetta tego nie wie.-stwierdziła trafnie
-Pogadasz z nią?-spytałem z nadzieją
-JA?-zdziwiła się
-Raczej, przecież mnie nie będzie chciał słuchać, i do tego jesteście przyjaciółkami.
-Co z tego będę miała?-zapytała z uśmieszkiem
-Szczęście przyjaciółki i przyjaciela.
-Mało.
-Moją dozgonną wdzięczność.-zaproponuję jej wszystko, byle się zgodziła
-Niech ci będzie.
Następnego dnia
Fran przekazała mi złe wiadomości. Rozmawiała z Violą, ale ona jej nie wierzy.
Violetta
-Fran! Mówisz mi to po raz setny!-zirytowałam się na przyjaciółkę
-Może mnie wreszcie wysłuchaj?-zaproponowała z ironią
-NIE! To jest historyjka Leona! Nie wierzę mu!-krzyknęłam i usłyszałyśmy krzyki dochodzące z sali obok. Podeszłyśmy, drzwi były otwarte. Tam był Diego z Larą! Była ciekawa co mówią.
-Czy ty mnie słuchasz?-wkurzyła się Lara
-Tak, choć z problemem. Nie mam pojęcia co Leon widzi w tej Violettce? Będziesz musiała się nieźle nagimnastykować, żeby ona mu nie wybaczyła.-uznał Diego
-A kto normalny wybacza zdradę? Czyżby nasza genialna Violettka już ci się tak bardzo nie podobała?-spytała ironicznie
-Nie. Chcę ci powiedzieć, że się zakochałem.-powiedział Diego
-W tej blondi?-znów z niego szydziła
-Ona ma imię. Brzmi: L U D M I Ł A!-przeliterował
-Ty nie masz gustu.-uznała
-W porównaniu do ciebie? Popatrz na Leona, zachowuje się jak frajer i wygląda jeszcze gorzej.-podsumował
-Mi już na Leonie wcale nie zależy!-powiedziała pstrykając palcami i odeszła
-Słyszałaś?-spytałam
-Ale co?-zdziwiła się Fran
-Mi już na Leonie wcale nie zależy!-cytowałam Larę i zachowywałam się jak ona
-Na prawdę? NIE ZALEŻY CI NA MNIE?-nagle pojawił się Leon, nie miałam pojęcia co powiedzieć, więc nie mówiłam nic, a on kontynuował:
-Wiesz, mam dosyć wyjaśniania ci jak bardzo cię kocham, i że nic się nie wydarzyło. Jeśli tobie wcale na mnie nie zależy, to idź do Diego! On cię na pewno pocieszy.-powiedział i odszedł, Fran pobiegła za nim
Fran
Nie miałam pojęcia gdzie on poszedł. Szukałam go na torze i po całym studiu. Byłam w Resto, ale Luca powiedział, że nie było go tutaj. Kiedy szłam ulicą, zauważyłam bar, w którym Marco spotyka się z chłopakami. Weszłam do niego i zauważyłam Leona.
-CO TY NAJLEPSZEGO WYPRAWIASZ?-wydarłam się na niego
-Widzę, że nie masz humorku. Napij się, zaraz ci się poprawi.-powiedział podsuwając mi butelkę.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I to by było na tyle. Dziękuję za komentarze. Next będzie jak będzie odpowiednia liczba komentarzy:)(wiecie jaka) Jak wam się podoba?
Pozdrawiam Zuza Ł
P.S ZAPOMNIAŁAM NAPISAĆ, ŻE NIE PRZESTAJĘ PISAĆ(na razie)






wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 47 (jeśli czytasz, to przeczytaj całe)




Violetta
Weszliśmy z Leonem do domu Broduey'a, gdzie wszędzie wisiały zdjęcia. Głównie jego i Cami. Leon mnie elegancko objął i weszliśmy do salonu. Jak weszliśmy stanęłam jak wryta. Nie mogłam się ruszać ani nic powiedzieć. Wisiał tam wielki transparent z napisem:,,KOCHAM CIĘ CAMI, WRÓĆ DO MNIE". Leon także był zdziwiony. Nic nie mówiąc usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać z Fedemiłą.
-Vilu, co uważasz?-od razu spytała Lu wskazując na białą płachtę
-Ja sama nie wiem co uważać...
-A Cami już jest?-wtrącił Leon
-Nie, nie widzieliśmy jej.-odparł Federico
Usłyszałam moją ulubioną piosenkę, a Leon pociągnął mnie do tańca. Wtuliłam się w niego i lekko się kołysaliśmy. Nagle weszła Camilla, zobaczyła ,,Genialne wyznanie" i momentalnie wybiegła. Przeprosiłam Leona i pobiegłam za nią.Szybka jest!
-Cami! CAMI! ZACZEKAJ!-krzyczałam, biegłam za nią jeszcze dobre 10 minut i zatrzymała się. Usiadła na ławce i zaczęła płakać. Zaproponowałam, żebyśmy poszły do mojego (raczej Angie) domu. Zgodziła się. Po drodze napisałam do Lu, bo się o mnie zaczęła martwić. Kiedy doszłyśmy do mojego domu, Ludmi już na nas czekała. Weszłyśmy do środka, Angie o nic nie pytając zrobiła nam herbaty, a ja zaczęłam:
-Cami, co się stało?-w sumie to wiedziałam, ale liczyłam, że dowiem się czegoś więcej
-Ja już go nie kocham, a on chce mnie upokorzyć!-oburzyła się
-Upokorzyć? Według mnie on chce o ciebie walczyć.-uznała Lu
-W mega dziwny sposób. Poza tym niech sobie daruje.-wyznała już nie smutna, lecz rozgoryczona
-Ja osobiście nie wiem co zrobić z Broduey'em, ale dlaczego już nie chcesz z nim być?-spytałam
-Nom.... Ja... Więc... Poznałam kogoś, a tak w zasadzie znałam go od dawna...-plątała się w zeznaniach
-Od dawna?-spytała zaciekawiona Lu
-Czyli to nie Pedro?-dodałam
-Nie!-oznajmiła moja ruda przyjaciółka
-To kto to?-drążyła blondi
-A nie będziecie się śmiać?-spytała ostrożnie Camilla
-Nie!-odparłyśmy chórem
-To chyba Andres...
-Chyba?-czepiała się słów Ludmiła
-Ja jeszcze nie jestem pewna...-odpowiedziała ruda
-Wcale się nie zamierzam śmiać, ale ja też muszę wam coś powiedzieć.-usłyszałyśmy od Lu
-To znaczy?-próbowałam z niej to wyciągnąć
-Ale Federico nie może się dowiedzieć?
-Nic mu nie powiem.-uznałam bez wahania
-Ja też, wszystko zostaje między nami dziewczynami.-dodała Cami
-Znowu pociąga mnie trochę Diego!-powiedziała szybko i na jednym wdechu Ludmi, usłyszałam, że drzwi się otwierają, do pokoju weszła Fran pytając:
-Co z wami? Ludzie pytają gdzie jesteście, a ja nie mam pojęcia co powiedzieć
-Ja się za chwilkę ogarnę i wrócicie.-wydukała Cami
-WRÓCICIE? Chyba my wrócimy.-poprawiłam
-Nie mam zamiaru tam wracać...
-Oj nie kłuć się z nami. Idziemy!-zarządziła Ludmi
W tym samym czasie na imprezie
Leon
Violetty nie ma już od godziny! Ale mnie łeb nawala! Po chwili zauważyłem, że Naty pakuje do taksówki pijanego Maxiego.
-Broduey!-zawołałem przyjaciela
-Co? Gdzie Camilla?-spytał
-Poszła gdzieś z dziewczynami, ja idę.-oświadczyłem
-Ale dlaczego?
-Źle się czuję, głowa mnie boli.-powiedziałem szczerze
-Poczekaj chociaż aż dziewczyny wrócą.-prosił
-Nie... Nie chcę, idę się położyć do domu.
-Mam pomysł! DJ spadaj z tą kamerą!-poprosił brata, który kręci wszystko i wszędzie, bo jest na akademii filmowej i uważa każdy nie nakręcony moment za stracony.
-Jaki masz ten pomysł?
-Idź się połóż na górę, a jak wrócą dziewczyny to cię obudzę. OK?
-Nie uważam, żeby to był dobry pomysł...
-Zrób to dla przyjaciela! Proszę!-po dłuższych namowach zgodziłem się. Kiedy tylko się położyłem od razu zasnąłem.
Violetta
Na imprezę wracałyśmy w wyśmienitych nastrojach. Nawet Cami się rozchmurzyła. Gadałyśmy beztrosko, ale kiedy weszłyśmy zauważyłam, że Naxi nie ma i Marco jest lekko pijany. Nie mogłam wzrokiem znaleźć Leona.
-Dziewczyny, jestem gotowa.-oświadczyła Cami, a my poszłyśmy za nią.
-BRODUEY!-zawołała
-Witaj kochanie, już myślałem, że się nie zjawisz.-powiedział słodkim do obrzygania głosikiem
-Po pierwsze, nie mów do mnie kochanie. Po drugie, co to ma być za cholerny transparent? Po trzecie, zrywam z tobą i nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!-oświadczyła
-CO? Ja nic nie rozumiem jak możesz? Jesteś perfidną dziwką!
-CO POWIEDZIAŁEŚ?-nagle błyskawicznie zjawił się Andres
-Nie twój biznes.
-Niech ci będzie.-powiedział a następnie dał mu prawego sierpowego i wyszedł wraz z zapłakaną Camii
-Czy ktoś z zebranych wie gdzie jest Leon?-spytałam
-Na... Na górze...-oznajmił mi Marco, poszłam za jego wskazówkami na górę i to co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Teoretycznie nie powinnam dodawać rozdziału, ale tak mnie korciło, że jest. Może to ostatni na tym blogu? Ilość komentarzy spadła, a wyświetleń wzrosła. Nie mam pojęcia co o tym myśleć. Jeśli zależy wam na tym opowiadaniu musi być minimum 25 komów. INACZEJ NEXTA NIE BĘDZIE! Jak uważasz rozdział za zły, to to napisz! Chcę wiedzieć ile osób czyta tego bloga i czy on ma sens. Mam jeszcze pytanie obrazkowe:)
Kocham was i pozdrawiam Zuza Ł

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 46

Violetta
Po filmie poszłam do łazienki się ogarnąć. Puściłam wodę do wanny i już się miałam rozbierać, ale wlazł Leon! Że ja drzwi nie zakluczyłam!
-Co tu robisz?-spytałam
-Przyniosłem ci piżamę.-powiedział podając ją mi
-Dziękuję, a teraz bądź tak łaskawy i wyjdź.-poprosiłam
-No nie wiem... Raczej nie mam takiej chęci.....
-Leon! Proszę.
-Tak się odwdzięczasz?-spytał z uśmieszkiem
-Niby za co?
-A w co byś się ubrała, gdybym ci nie przyniósł piżamy?
-Dziękuję ci o panie!-powiedziałam śmiejąc się, a on mnie obioł. Niestety staliśmy bardzo blisko napełnionej wanny i do niej wpadliśmy!
Następnego dnia
W studiu nic się nie zmieniło. Gregorio przynudzał jak zwykle, Pablo zadaje trudne zadania i do tego ciągle ktoś się kłuci.
-Hej!-powitał mnie Broduey
-Cześć. Co tam?-odparłam i nagle zbiegło się masę ludzi
-Zapraszam wszystkich na imprezę. Idziś u mnie. Co wy na to?-spytał zadowolony
-Będę.-oświadczyła Naty
-To ja też.-uśmiechnął się Maxi i obiął dziewczynę, ogólnie wszyscy byli jak najbardziej za imprezą, ale ja szukałam wzrokiem Cami. Nigdzie jej nie znalazłam. Cały dzień miałam wrażenie, że wszystkich unikała. Kiedy wróciłam do domu zaczęłam się zastanawiać w co ja mam się ubrać? Nic nie znalazłam! Ciągle nerwowo zerkałam na zegarek. Leon będzie po mnie za 2 godziny, a ja w rozsypce! Właśnie Angie weszła do domu. Słyszę jej kroki na schodach, ale tylko jej. Gdzie zostawiła Pablo?
-Violu!-usłyszałam moje imię
-W pokoju!-krzyknęłam zdesperowana, słyszałam jak Angie idzie w moją stronę
-Co się stało?-spytała wchodząc
-Nie mam się w co ubrać!-krzyknęłam zmartwiona
-Pełna szafa ubrań, a ty nie masz się w co ubrać?-spytała ironicznie
-No tak...
-A gdzie się wybierasz?
-Na imprezę.
-A pytałaś o pozwolenie?
-Nie.... Ale może się zgodzisz?-zrobiłam słodziutką minkę
-Jasne, że się zgadzam, ale mów gdzie idziesz i o której wrócisz?-więc odpowiedziałam na każde jej pytanie, a ona pomogła mi coś wybrać. Spędziłyśmy miło czas, a wieczorem przyjechał po mnie Leon.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, że dawno nic nie dodawałam, a to jest okropne, ale miałam szlaban, a teraz mam brak weny. Znacie zasady(ponad 25 komentarzy, dodam nexta, i musi być komentarz Joanny, Tini, M.T.S(moja najwierniejsza czytelniczka), Liki, Nati, Oli, ludmiły i Weroniki.) Jeśli dacie radę z komami do końca tygodnia pojawi się coś lepszego.
Pozdrawiam Zuza Ł